Zagrożeni przedterminowymi wyborami ukraińscy deputowani zgodzili się pozostawić Arsenija Jaceniuka jako szefa rządu, kończąc tygodniowy kryzys polityczny w kraju prowadzącym wojnę. 24 lipca premier demonstracyjnie podał się do dymisji, gdyż nie mógł uzgodnić z parlamentem pakietu ustaw zwiększającego wpływy budżetu i wydatki na prowadzenie działań wojennych na wschodzie kraju oraz wydatki na odbudowę zniszczonych terenów.
Prezydent Petro Poroszenko wezwał obie strony do kompromisu. W czwartkowym głosowaniu tylko 16 deputowanych poparło dymisję szefa rządu, ale aż 184 w ogóle nie wzięło w nim udziału. Po podliczeniu głosów obecny na sali prezydent powiedział jednak parlamentarzystom, że „nie unikną" przedterminowych wyborów. Miejscowi eksperci sądzą, że przed końcem sierpnia zostanie opublikowany prezydencki dekret z ich dokładną datą.
Podatki z oligarchów
Pogodziwszy się z premierem, deputowani przyjęli jednocześnie prawie wszystkie proponowane przez niego ustawy. Pieniądze w pierwszym rzędzie potrzebne są na utrzymanie armii. Poroszenko mówił w czwartek, że jeden dzień prowadzenia „antyterrorystycznej operacji" w Donbasie kosztuje 5 mln dolarów.
Natomiast wraz z kosztami odbudowy rejonów Donbasu zniszczonych działaniami wojennymi i rozmieszczeniem uciekinierów stamtąd szacowane są przez rząd na co najmniej 1 mld dolarów. Ale szacunków tych dokonywano obecnie na podstawie zniszczeń niewielkich miejscowości, gdy już wkrótce możliwe są walki o Ługańsk i Donieck. „Ustawy przyjęte, armia dostanie pieniądze" – napisał na Facebooku jeden z deputowanych Leonid Jemec po głosowaniach.
– Dzisiaj w światowej gospodarce mamy dwie ważne informacje. Pierwsza – Argentyna ogłosiła bankructwo, druga – Ukraina nie ogłosiła bankructwa i nigdy tego nie zrobi – powiedział w parlamencie świeżo przywrócony na stanowisko Arsenij Jaceniuk.