Do powstania plemiennych wojowników doszło w prowincji Deir al Zor, którą islamiści kontrolują od początku lipca po pokonaniu sił konkurencyjnego Frontu an Nusra. Duża część tego obszaru to ziemie plemienia Szajtat, na których leżą trzy miasta - Abu Hamam, Al-Kiszkieh i Granedż.
Starszyzna plemienna oburzona poniżeniami doznawanymi od bojowników ISIS i brakiem poszanowania dla miejscowych tradycji wezwała współplemieńców do zbrojnego oporu. Szybko przegonili oni islamistów. W Internecie krążyły zdjęcia pojmanych i związanych bojowników. Wcześniej co najmniej dziewięciu zginęło w walce.
Islamiści nie puścili tej zniewagi płazem i po kilku dniach powrócili ze znacznie większymi siłami. Jeden z dowódców ISIS napisał na Twitterze: „nie cofniemy się przed daniem im nauczki, a jeśli trzeba to ziemia w al Zor będzie czerwona".
Plemieńcy nie przestraszyli się pogróżek i wkrótce wybuchły nowe walki, także na obszarach sąsiednich plemion. W mieście Al-Bukamal miejscowi zorganizowali zamach bombowy na kwaterę islamistów zabijając kilku dowódców. Dopiero sprowadzenie dużych oddziałów ISIS pozwoliło islamistom na ponowne zdobycie na początku tygodnia trzech miast. Dla odstraszenia opornych ścięli kilkunastu jeńców, a ich głowy wystawili na widok publiczny.
Łącznie Beduini stracili w walce kilkudziesięciu ludzi, ale nie rezygnują z oporu. Kilka tysięcy młodych bojowników gotowych jest do walki, jednak brak im cięższego sprzętu, bez którego nie mają szans na pokonanie islamistów dysponujących bronią z irackich arsenałów zdobytych niedawno pod Mosulem. Plemienni wojownicy uzbrojeni są głównie w kałasznikowy, zaś islamiści dysponują już pojazdami opancerzonymi i artylerią.