Z Moskwy wyruszył na Ukrainę konwój 280 ciężarówek. Według rosyjskich władz wiezie on pomoc humanitarną zebraną przez mieszkańców rosyjskiej stolicy dla ofiar wojny w południowo-wschodniej Ukrainie.
Pojazdy mają znaki Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, choć przedstawiciele organizacji powiedzieli „Rz", że nie mają z nimi nic wspólnego. – Widzimy, jak w rosyjskiej telewizji pokazują ciężarówki z naszymi znakami, ale nie mamy na to żadnego wpływu. Musicie zapytać rosyjskie władze, dlaczego tak postępują – powiedziała „Rz" anonimowa pracownica moskiewskiego biura MCK. – Dotarło do nas pismo od rosyjskich władz w tej sprawie, które zostało przekazane do Genewy (centrali MCK), i na tym nasza rola w całym przedsięwzięciu się skończyła.
– Dostaliśmy wczoraj informacje dotyczące tej inicjatywy, przekazaliśmy do Kijowa i Moskwy warunki, na jakich Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża może być zaangażowany w tę sprawę – powiedziała „Rz" rzeczniczka genewskiej centrali MCK ds. Europy Centralnej i Azji Południowej Anastasia Isiuk. – Na razie oczekujemy od Federacji Rosyjskiej informacji na temat szczegółowego planu operacji, dokładnej listy przewożonych artykułów oraz informacji o warunkach ich transportowania i przechowywania.
Również kijowskie biuro Czerwonego Krzyża poinformowało „Rz", że nic nie wie o transporcie.
Według rosyjskich mediów konwój, który tworzą wojskowe opancerzone ciężarówki Kamaz (w ostatniej chwili przemalowane na biało), wiezie m.in. 400 ton kaszy, 100 ton cukru, 62 tony odżywek dla dzieci, 54 tony lekarstw i sprzętu medycznego, 12 tys. śpiworów, 69 agregatów prądotwórczych. We wtorek wyjechał z Moskwy, kierując się do ukraińskiej granicy w okolicach Charkowa. Powinien tam dotrzeć w środę wieczorem lub w czwartek.