Administracja prezydenta USA Joe Bidena nazwała ludobójstwem sposób, w jaki władze Chin obchodzą się z Ujgurami. Podobnie wypowiedzieli się w tej sprawie parlamentarzyście m.in. w Wielkiej Brytanii i Kanadzie.
Pekin zaprzecza, jakoby znęcał się nad mniejszościami i potępia kraje za używanie tego terminu, który jego zdaniem jest motywowany propagandą.
Niewiążąca rezolucja, poparta przez trzy piąte litewskich parlamentarzystów, wzywa Chiny do zniesienia ustawy o bezpieczeństwie narodowym w Hongkongu, a także do wpuszczenia obserwatorów do Tybetu i rozpoczęcia rozmów z jego duchowym przywódcą Dalajlamą.
Ani premier Ingrida Simonyte, ani minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis nie wzięli udziału w głosowaniu, mimo że byli obecni w parlamencie.
- Popieramy demokrację, bo nigdy nie zapomnimy okrutnej lekcji życia pod okupacją komunistycznego reżimu przez 50 lat" - powiedziała Dovile Sakaliene, posłanka, która znalazła się na czarnej liście Chin i która była inicjatorką rezolucji.