Chiny walczą z przemytnikami narkotyków

Narkomania powróciła jako uboczny efekt bogacenia się Chin, ale nowe władze wydały jej bezwzględną walkę.

Aktualizacja: 07.09.2014 14:21 Publikacja: 07.09.2014 13:00

Przekleństwo dawnych Chin – palenie opium – stało się w XIX w. najbardziej rozpowszechnionym nałogie

Przekleństwo dawnych Chin – palenie opium – stało się w XIX w. najbardziej rozpowszechnionym nałogiem. Przed II wojną światową w Chinach było 70 mln uzależnionych

Foto: AFP/Photosvintages

Jest 18 sierpnia. Przed wejściem do portu w Szanghaju na pokład płynącego z Peru statku handlowego wdzierają się chińscy komandosi. Przeszukanie jednostki kończy się niebywałym sukcesem: w ręce funkcjonariuszy wpada 70 kg czystej kokainy o wartości detalicznej ponad 6,5 mln dolarów. Jak z dumą informuje rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to największy od lat sukces władz w walce z przemytem narkotyków.

Akcję poprzedziła długa analiza rozmów telefonicznych prowadzonych przez zabitego kilka tygodni wcześniej członka meksykańskiego kartelu narkotykowego. Wynikało z niej, że trefny ładunek ma zostać w Szanghaju przeładowany na inny statek i popłynąć do miejsca przeznaczenia – Nowej Zelandii.

Państwo kontratakuje

O tym, że w Chinach toczy się eksponowana w mediach walka z korupcją, dobrze wiadomo od co najmniej roku. Nowe władze partii i państwa pod kierunkiem Xi Jinpinga wydały jednak wojnę także narkotykom. Pekin traktuje ją ze śmiertelną powagą. Do tego stopnia, że podejmuje współpracę z zagranicznymi agencjami antynarkotykowymi.

Okazuje się, że szanghajską akcję policji poprzedził cynk od amerykańskiej Drug Enforcement Agency (DEA). Wcześniej Pekin nigdy nie przyznawał się do jakiejkolwiek współpracy ze służbami USA.

Z historycznego punktu widzenia problem masowego nadużywania narkotyków nie jest w Chinach niczym nowym. Jeszcze w XIX w. cesarze z dynastii Qing stoczyli dwie tzw. wojny opiumowe z Brytyjczykami i Francuzami, bez powodzenia próbując zatrzymać kontrabandę bardzo wówczas rozpowszechnionego narkotyku (a przy okazji chcąc chronić swój rynek wewnętrzny przed zagraniczną konkurencją). Cesarski urzędnik Lin Zexu, który nawoływał do zwalczania plagi narkomanii i do stawienia oporu zachodnim wojskom, uważany jest do dziś za narodowego bohatera.

Przed II wojną światową narkomania była najpowszechniejszą plagą społeczną – według szacunków od palenia opium uzależnionych było ok. 70 mln ludzi. Narkotyki sprzedawano otwarcie na ulicznych straganach. Uzależniali się od nich zarówno bogaci, jak i biedota, którą wpędzało to w jeszcze większą nędzę. Zdarzało się nawet sprzedawanie dzieci w niewolę dla uzyskania pieniędzy na narkotyki.

To dlatego komuniści po dojściu do władzy w 1949 r. uznali opium za „wroga ludu" i wydali handlarzom narkotyków bezwzględną walkę. Okazali się w tym tak konsekwentni, że już po dwóch latach Mao Dzedong mógł ogłosić, iż „problem w zasadzie został rozwiązany". W rzeczywistości walka trwała znacznie dłużej, jednak zakończyła się sukcesem – w komunistycznych Chinach narkomania została dość skutecznie wytępiona.

Efekt uboczny postępu

Problem powrócił w latach 80. wraz z nowym otwarciem Chin po reformach Deng Xiaopinga. Narkotyki pojawiły się w wyniku poluzowania rygorów państwa policyjnego, większymi swobodami i otwarciem granic. Okazję do zarobku na wielkim rynku Chin kontynentalnych wyczuły natychmiast zorganizowane grupy przestępcze z Azji Południowo-Wschodniej, w których etniczni Chińczycy zawsze odgrywali dużą rolę. Do tego szybko znaleźli kontakty w Ameryce Północnej.

Jak podaje w swoim raporcie amerykański think tank Brooking Institution, w roku 1990 w Chinach narkomania była jeszcze problemem marginalnym – w całym ponadmiliardowym państwie było ok. 70 tys. narkomanów. Liczba uzależnionych rosła jednak lawinowo wraz z bogaceniem się społeczeństwa. Na przełomie wieków oficjalne statystyki podawały już ponad 800 tys. uzależnionych, a po kolejnej dekadzie – 1,8 mln.

Amerykańscy analitycy twierdzą, że nałogowych narkomanów jest nawet 12 mln, bo dane oficjalne są zaniżane, poza tym nie ma klarownego rozróżnienia między kategoriami „konsumenci narkotyków" i „osoby uzależnione".

Opium to już historia. Dzisiaj w Państwie Środka dwie trzecie rozprowadzanych nielegalnie narkotyków to głównie importowana heroina. Przemycają ją Pakistańczycy, Afrykanie z Nigerii i państw zachodnioafrykańskich, a także przestępcy z Indochin i Birmy. Heroinowym centrum stała się prowincja Yunan granicząca z osławionym Złotym Trójkątem w Birmie i Tajlandii. Z kolei pochodząca z Ameryki Łacińskiej kokaina przemycana jest najczęściej przez duże miasta portowe. W czerwcu 2010 r. policja wykryła w Hongkongu kilkadziesiąt przesyłek z kokainą o łącznej wadze ponad tony.

Coraz większy jest udział narkotyków syntetycznych, które na północ Chin docierają w wielkich ilościach z Korei Północnej. Istnieją poszlaki, że wytwarzają je laboratoria kontrolowane przez koreańskich bonzów partyjnych i generałów, co jest jednym z powodów irytacji Pekinu i coraz bardziej krytycznego traktowania reżimu z Pjongjangu. W ostatnich latach zyski z produkcji metamfetaminy skusiły też miejscowych przestępców – mimo drakońskich kar jak grzyby po deszczu zaczęły rosnąć małe, ukryte w wioskach na prowincji narkotykowe laboratoria.

Konsumentów nie brakuje. Raporty instytucji zajmujących się problemem narkomanii wskazują, że 80 proc. narkomanów to ludzie młodzi, przed 35. rokiem życia. Część – zwłaszcza tych zamożniejszych – sięga po dragi, idąc za modą i falą hedonizmu związanego z konsumpcją wszelakich dóbr.

Znacznie powszechniejsze stało się jednak zażywanie narkotyków jako antidotum na przemęczenie w długotrwałej, ciężkiej pracy. Po amfetaminę sięgają zarówno robotnicy pracujący po kilkanaście godzin na dobę, jak i kierowcy ciężarówek oraz eksploatowani pracownicy umysłowi. W ostatnich latach narkomania zaczęła się szerzyć nawet na wsiach, wśród ludzi młodych, ale pozbawionych szans życiowych. Rosnący poziom życia i dochodów powoduje, że dilerzy nie muszą się martwić o wypłacalność klientów.

Władze dostrzegły problem już w połowie ubiegłej dekady. W 2005 r. ówczesny szef państwa Hu Jintao zainicjował kampanię pod hasłem „Ludowa wojna z narkotykami". Początkowo dominowała twarda postawa „zero tolerancji" i drakońskiego karania narkomanów w duchu tradycji Lin Zexu. Z czasem jednak w osobach uzależnionych zaczęto dostrzegać ofiary.

Popularność zdobył paradokumentalny serial „Droga Fenghuang" opowiadający o życiu prostytutek, które gotowe były rzucać się pod samochody, by uzyskać pieniądze na heroinę z odszkodowania za wypadek. Władze zaczęły też przychylniej patrzeć na działalność organizacji pozarządowych pomagających narkomanom.

Bez taryfy ulgowej

Od połowy roku nowa „wojna opiumowa" przybrała na sile. W czerwcu przewodniczący Xi Jinping oświadczył, że „walka z narkotykami będzie ostra", i nie były to słowa rzucone na wiatr. Policja co kilka dni donosi o zlikwidowaniu kolejnej fabryczki, zatrzymaniu koreańskich przemytników albo rozbiciu wielkomiejskich gangów dilerów. W sumie zatrzymano już prawie 8 tys. przestępców.

Na pobłażanie nie mogą liczyć nawet gwiazdy popkultury, które z używania narkotyków uczyniły swoisty znak rozpoznawczy branży – łącznie z tymi, które legitymują się zagranicznym paszportem. Kilka dni temu policja zatrzymała w Pekinie popularnego w Chinach tajwańskiego aktora Ko Chen-tunga. Prawie w tym samym czasie do aresztu trafił Jaycee Chan, młody gwiazdor z Hongkongu. W jego przypadku sprawa okazała się o tyle niezręczna, że to syn sławnego Jackie Chana, który w 2009 r. był twarzą wielkiej kampanii antynarkotykowej. O tym, że żarty się skończyły, świadczy też egzekucja dwóch Koreańczyków złapanych na przemycie szczególnie dużych ilości amfetaminy.

Jest 18 sierpnia. Przed wejściem do portu w Szanghaju na pokład płynącego z Peru statku handlowego wdzierają się chińscy komandosi. Przeszukanie jednostki kończy się niebywałym sukcesem: w ręce funkcjonariuszy wpada 70 kg czystej kokainy o wartości detalicznej ponad 6,5 mln dolarów. Jak z dumą informuje rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to największy od lat sukces władz w walce z przemytem narkotyków.

Akcję poprzedziła długa analiza rozmów telefonicznych prowadzonych przez zabitego kilka tygodni wcześniej członka meksykańskiego kartelu narkotykowego. Wynikało z niej, że trefny ładunek ma zostać w Szanghaju przeładowany na inny statek i popłynąć do miejsca przeznaczenia – Nowej Zelandii.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1059
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1058
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1057
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1056
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1055
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego