Pomnik przedstawia dwie młode kobiety (jedna jest w zaawansowanej ciąży) i towarzyszących im dwóch chłopców. Wykonane kosztem 100 tys. funtów dzieło rzeźbiarki Gillian Wearing stanęło w prestiżowym miejscu – przed biblioteką miejską w Birmingham. Dla obniżenia kosztów odlew zamówiono w Chinach.
„Rodzina nuklearna jest rzeczywistością, ale jest jedną z wielu możliwości, a praca ta oddaje hołd poglądowi, że to, co stanowi rodzinę, nie powinno być sztywno ustalane" – tak artystka przedstawiła swoje credo na tablicy przed pomnikiem.
Modelkami pozującymi do rzeźb były siostry Emma i Roma Jones, samotne matki o azjatyckich korzeniach (co dodatkowo ma obrazować wielokulturowość miasta). Zostały wybrane spośród 372 rodzin, które zgłosiły się do udziału w projekcie „Prawdziwa rodzina z Birmingham" zainicjowanym cztery lata temu.
„Myślimy, że pomnik podkreśla fakt, iż »rodzina« oznacza w istocie niezniszczalną więź między ludźmi, która jest uniwersalna, niezależnie od tego, jak powstała" – tłumaczyły dziennikarzowi gazety „Birmingham Mail" siostry – notabene same pochodzące z rozbitej rodziny. Z kolei Stuart Tulloch, kurator galerii sztuki w mieście, był zachwycony wyborem „dwóch sióstr mieszanego pochodzenia ze swoimi szczęśliwymi chłopcami, które silnie identyfikują się z miejscem urodzenia".
Już w fazie projektu pomysł był krytykowany przez przeciwników rozmywania pojęcia „rodzina". John Hemming, miejscowy poseł Liberalnych Demokratów, stwierdził, iż „nie ma nic przeciwko samotnym matkom", jednak za co najmniej smutne uznał to, że brak ojca wychowującego dzieci uznaje się za normę. Cytowany przez „Mirror" Craig Pickering, działacz organizacji „Rodziny potrzebują ojców", stwierdził, że „rodziny mogą być różne, ale właśnie taka ich interpretacja jest dziwaczna".