Decyzja o rozpoczęciu natarcia zapadła po tym jak islamiści przeprowadzili samobójczy zamach bombowy w Irbilu, stolicy autonomicznego regionu kurdyjskiego w Iraku. Do zamachu, w którym zginęło pięć osób nie przyznała się żadna organizacja, jednak nie ulega wątpliwości, że była to robota terrorystów wysłanych przez Państwo Islamskie (IS). Tym bardziej, że prawie jednocześnie dwa zamachy bombowe przeprowadzono dokładnie w ten sam sposób w Bagdadzie.
Celem ataku peszmergów (bojowników kurdyjskich) jest tym razem miasto Sindżar, centrum mniejszości religijnej jazydów, którzy latem zostali wypędzeni przez islamistów i poddani okrutnym prześladowaniom. Kilkaset tysięcy jazydów uciekło na obszary autonomii kurdyjskiej. Teraz oddziały sformowane z uchodźców jazydzkich biorą udział w walkach o ich swięte miasto.
Jak poinformowało dowództwo sił kurdyjskich peszmergowie w ciągu dwóch dni zdołali zająć osiem wsi wokół Sindżaru zabijając ponad 80 bojowników Państwa Islamskiego i zmuszając przeciwnika do do wycofywania się w kierunku Mosulu, który jest głównym celem obecnej ofensywy. W mieście trwa przygotowanie do obrony. Od dwóch dni nie działąją tam telefony odcięte zapewne przez islamistów.
Kurdom pomaga lotnictwo państw zachodnich prowadzące ciągłe bombardowania pozycji islamistów. Tylko w środę przeprowadzono 61 nalotów. Do wczesnych godzin popołudniowych w czwartek wykonano kolejnych 45 lotów bojowych.
Kurdowie walczą też nadal w obleganym przez islamistów syryjskim mieście Kobane. Siły Państwa Islamskiego zostały tam powstrzymane dzięki wsparciu lotnictwa wojskowego Stanów Zjednoczonych i innych państw biorących udział w zwalczaniu dżihadystów z powietrza. Miejscowych bojowników wsparł duży oddział Kurdów irackich, który po długim namyśle zgodziły się przepuścić przez swoje terytorium władze tureckie.