Grecja nie wróci do drachmy. Ze strachu

Populistyczna Syriza zapewne wygra wybory 25 stycznia. Ale kraj pozostanie w strefie euro.

Aktualizacja: 14.01.2015 07:32 Publikacja: 14.01.2015 00:00

Grecja nie wróci do drachmy. Ze strachu

Foto: AFP

Premier Antonis Samaras próbował w ostatnich tygodniach prośbą i groźbą przekonać Greków do swojego ugrupowania. Z jednej strony obiecał, że w przyszłości zostanie zlikwidowany podatek od nieruchomości, a podatek od zysku firm radykalnie ograniczony, pensje zaś nie będą już zmniejszane. Zapowiedział także, że w ciągu sześciu lat w kraju powstanie niemal 800 tys. nowych miejsc pracy. Z drugiej strony ostrzegł, że zwycięstwo Syrizy doprowadzi do natychmiastowego bankructwa kraju, załamania gospodarki i jeszcze większego zubożenia społeczeństwa.

Cipras pozostaje faworytem

Ta strategia poniosła jednak porażkę. Na niespełna dwa tygodnie przed wyborami Syriza wciąż prowadzi w sondażach. Ten przeprowadzony w miniony poniedziałek dla telewizji Skai daje ugrupowaniu Aleksisa Ciprasa 31,5 proc. poparcia wobec 27 proc. dla Nowej Demokracji obecnego szefa rządu. Także każdy z pozostałych siedmiu ostatnio przeprowadzonych sondaży wskazuje na zwycięstwo lewicowych populistów. Zgodnie z greckim prawem partia, która uzyskuje najwięcej głosów, dostaje dodatkowo 50 mandatów w 300-osobowym parlamencie.

– Syriza wygra, to jest pewne. I to Ciprasowi zostanie powierzone zadanie tworzenia nowego rządu – przyznaje „Rz" Jeorjos Cogopulos z Helleńskiej Fundacji Badań Europejskich Eliamep.

Czy to oznacza, że kraj wyjdzie ze strefy euro?

– Takie ryzyko oceniamy w perspektywie roku, dwóch lat na mniej niż 50 proc. W dłuższej perspektywie prawdopodobieństwo Grexit będzie jednak rosło – mówi naszej gazecie Jonathan Loynes, główny ekonomista londyńskiego instytutu Capital Economics.

Co prawda, jak ujawnił „Wall Street Journal", w ostatnich dniach czołowe banki zaczęły przeprowadzać stress testy na wypadek wyjścia Grecji ze strefy euro. Jednak jeden z nich, niemiecki Commerzbank, ocenia szanse Grexit na zaledwie 25 proc. A rentowność dziesięcioletnich greckich obligacji, choć we wtorek wynosiła aż 9,5 proc., to jednak spadła o prawie 0,5 pkt proc.

Cipras rzeczywiście  zaczął w ostatnich dniach łagodzić swój program.

– Grecja pozostanie w strefie euro, to pewne – oświadczył w czasie wiecu w niedzielę.

Zapowiedział także, że „przynajmniej początkowo" Ateny będą nadal spłacały swoje zobowiązania.

– Cipras nie ma wyboru: wie, że jeśli zerwie umowę z Brukselą, z dnia na dzień Grecja utraci płynność. Nikt inny nie da nam funduszy – mówi Cogopulos.

W minionym tygodniu „Der Spiegel" ostrzegł, że Angela Merkel nie jest gotowa do znaczących ustępstw wobec nowych greckich władz.

– Nie zrobi tego z dwóch powodów. Po pierwsze, obawia się, że w takim przypadku inne kraje strefy euro, zaczynając od Włoch i Francji, zerwałyby z polityką oszczędności. Po drugie, Niemcy chcą odzyskać pieniądze, które pożyczyły Grecji, a to bez dalszych reform nie będzie możliwe – tłumaczy „Rz" Daniel Gros, dyrektor Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS) w Brukseli. Jego zdaniem Merkel wyjdzie naprzeciw żądaniom nowego greckiego rządu tylko na tyle, aby pozwolić Ciprasowi na uratowanie twarzy przed swoim elektoratem. Chodzi m.in. o wydłużenie okresu spłaty greckiego długu i obniżenie jego oprocentowania. Od 2009 r. Grecja otrzymała 240 mld euro pomocy, a prywatni wierzyciele kraju musieli zrezygnować z połowy pożyczonych Grekom pieniędzy.

– Możemy się spodziewać wyreżyserowanego spektaklu między Merkel i Tsiprasem, ale do porozumienia dojdzie – uważa Gros.

Koalicja z Nową Demokracją

Nacisk na Ciprasa jest rzeczywiście ogromny. Europejski Bank Centralny zapowiedział, że wstrzyma dostęp funduszy dla Grecji z dniem, w którym nowe władze w Atenach przestaną wypełniać warunki programu pomocowego.

– Unia ma dziś o wiele większe pole manewru w negocjacjach z greckim rządem, bo ryzyko wybuchu paniki i rozpadu strefy euro w razie wyjścia Grecji z unii walutowej jest o wiele mniejsze niż kilka lat temu – uważa Jonathan Loynes.

O spokoju inwestorów świadczy w szczególności rekordowo niska rentowność włoskich i hiszpańskich obligacji – sygnał, że inwestorzy nie domagają się znaczącej premii za ryzyko udzielenia pożyczek władzom w Madrycie i Rzymie.

Cipras szykuje się jednak do ustępstw także ze względu na sytuację wewnątrz kraju.

– Syriza sama nie utworzy rządu. A w koalicję chce wejść tylko z komunistami, którzy z kolei tego nie chcą – wskazuje Cogopulos.

Trzyprocentowy próg wyborczy według sondaży przekroczy kilka innych partii, w tym lewicowy PASOK, skrajnie prawicowy Złoty Świt czy centrowa Rzeka. Jednak Cipras nie chce z nimi współpracować,  bo albo uważa je za partie establishmentu, albo za faszystów.

– W tej sytuacji jest całkiem prawdopodobne, że do koalicji z Syrizą wejdzie Nowa Demokracja, oczywiście pod warunkiem, że Cipras złagodzi swój program – uważa ekspert Eliamepu.

Jego zdaniem już teraz lider Syrizy odsunął na dalszy plan radykalnych działaczy swojej partii. Wie, że ich program wstrzymania spłaty greckiego długu prowadziłby kraj na manowce.

Nie oznacza to jednak, że ryzyko wyjścia Grecji ze strefy euro zniknie.

– W miarę jak sytuacja gospodarcza kraju będzie się poprawiać, prawdopodobieństwo opuszczenia unii walutowej będzie paradoksalnie rosło. Grecy poczują się pewniej, będą mogli łatwiej znaleźć źródła finansowania poza eurolandem. A poczucie krzywdy wobec Brukseli i Berlina pozostanie. Jeśli Syriza pójdzie na zbytnie ustępstwa wobec Unii, w kolejnych wyborach może ją zastąpić jeszcze bardziej radykalne ugrupowanie. Dlatego oceniamy na ponad 50 proc. ryzyko Grexit za dwa, trzy lata – mówi główny ekonomista Capital Economics.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176