Reklama

W Izraelu nieśmiało o ludobójstwie Ormian

Słowo "ludobójstwo" wymknęło się prezydentowi Reuwenowi Riwlinowi na spotkaniu z dziennikarzami. Oficjalnie władze Izraela go unikają.

Aktualizacja: 01.05.2015 12:54 Publikacja: 01.05.2015 12:00

Jerozolima 26 kwietnia. Reuwen Riwlin i ormiański arcybiskup Aris Szirwanian na spotkaniu, na którym

Jerozolima 26 kwietnia. Reuwen Riwlin i ormiański arcybiskup Aris Szirwanian na spotkaniu, na którym z ust izraelskiego prezydenta nie padło słowo „ludobójstwo”

Foto: AFP

Riwlin, wywodzący się z prawicowego Likudu, zorganizował w ostatnią niedzielę w Jerozolimie uroczystość z okazji 100. rocznicy rzezi Ormian. Jest, jak podkreślił jego urząd, pierwszym prezydentem Izraela, który uczestniczył w upamiętnieniu tej tragedii.

Zanim został prezydentem, był jednym z największych zwolenników uznania przez Izrael, że 1,5 mln zabitych w Turcji Ormian to ofiary ludobójstwa.

Jednak już jako prezydent Riwlin zawiódł liderów wspólnoty ormiańskiej w Izraelu, przyjął oficjalne stanowisko władz  - i nie użył w czasie niedzielnych uroczystości słowa "ludobójstwo". Mówił o "pierwszej masowej zbrodni współczesności" i o "masakrze". Ormiański arcybiskup Aris Szirwanian oficjalnie wyraził żal, że odpowiednie słowo nie padło.

Kilka dnia po oficjalnych uroczystościach wyszło na jaw, że prezydent Riwlin nie zawsze unika słowa na "L".

Czołowy izraelski portal "The Times of Israel" przypomniał, że 13 kwietnia na spotkaniu z dziennikarzami Reuwen Riwlin mówił o ludobójstwie Ormian. Przede wszystkim pochwalił papieża Franciszka, który ku oburzeniu Turcji mówił o "pierwszym ludobójstwie XX wieku". I przypomniał słowa działacza syjonistycznego z czasów pierwszej wojny światowej, który mówił, że trzeba krzyczeć o tym, "co się robi Ormianom", bo co się stanie, gdy ktoś kiedyś "spróbuje to zrobić nam"? Riwlin przytoczył też pogląd, że niemieccy naziści uznali, że nieukarane ludobójstwo Ormian jest przyzwoleniem na Holokaust.

Reklama
Reklama

W głównych uroczystościach rocznicowych uczestniczyli w poprzedni piątek w stolicy Armenii, Erewanie, dwaj posłowie Knesetu. I to również był pierwszy taki przypadek. Po powrocie obaj (jeden jest z prawicowego Likudu, drugi z centrolewicowego Żwiązku Syjonistycznego) zażądali, by rząd Izraela uznał ludobójstwo Ormian.

Są trzy główne powody, dla których Izrael nie używał określenia "ludobójstwo" na rzeź Ormian, do której doszło sto lat temu w upadającym imperium osmańskim.

Po pierwsze - nie chciał sprawiać kłopotów swoim muzułmańskim sojusznikom. Najpierw chodzio Turcję, z którą miał nawet bliską współpracę militarną. Turcja walczy zaciekle z tym określeniem, uważa, że śmierć "osmańskich Ormian" była wynikiem chaosu wojennego. Teraz, gdy stosunki turecko-izraelskie są w opłakanym stanie (zaczęły się psuć pięć lat emu po wsparciu Ankary flotylli wolności, konwoju, który miały za cel odblokowanie Strefy Gazy), Izraelowi pozostał inny sojusznik wyczulony na słowo na L. To niewielki, etnicznie bardzo bliski Turcji, Azerbejdżan, z którym Izrael łączy niechęć do Iranu i strach przed jego programem atomowym.

Po drugie, i powiązane z pierwszym - nie chciał sprawiać kłopotów najważniejszemu sojusznikowi, Stanom Zjednoczonym. A dla nich niedrażnienie Turcji, mającej drugą co do wielkości armię w NATO i leżącej obok Iranu, Iraku i Syrii, to sprawa kluczowa dla bezpieczeństwa i polityki bliskowschodniej. Ważna jest też opinia wpływowych organizacji żydowskich w USA, które właśnie ze względu na stosunki z Turcją przeciwstawiały się uznaniu rzezi Ormian za ludobójstwo przez amerykański Kongres (nie doszło do tego, choć odpowiednia rezolucja była już gotowa).

Po trzecie - nie chciał naruszać głównej tezy polityki historycznej Izraela: o wyjątkowości Holokaustu. Wymordowania europejskich Żydów przez Niemców nie powinno się z niczym porównywać.

Po raz pierwszy dyskusja o tragedii Ormian przetoczyła się przez Izrael w 2011 roku, kiedy politycy izraelscy próbowali się odpłacic Turkom za wspomniną antyizraelską flotyllę wolności. Wtedy dziennik "Jedijot Achronot" zapowiadał, że szef MSZ Awigdor Lieberman spotka się z liderami lobby ormiańskiego w USA i utworzą antyturecki sojusz. Jednym z działań sojuszu miało być wsparcie rezolucji amerykańskiego Kongresu uznającej ludobójstwo Ormian. Tak się jednak nie stało.

Reklama
Reklama

Spełniła się inna zapowiedź: Izrael blisko związał się z Kurdami, co też nie jest po myśli Turcji. jeszcze kilkanaście lat temu Kurdowie atakowali izraelskie placówki dyplomatyczne w Europie, mszcząc się za pomoc służb specjalnych Izraela w zatrzymaniu szefa kurdyjskiej partii PKK Abdullaha Öcalana.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1323
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1322
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1321
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1320
Świat
Wielki kryzys USA. Europa uczy się wojny
Reklama
Reklama