Riwlin, wywodzący się z prawicowego Likudu, zorganizował w ostatnią niedzielę w Jerozolimie uroczystość z okazji 100. rocznicy rzezi Ormian. Jest, jak podkreślił jego urząd, pierwszym prezydentem Izraela, który uczestniczył w upamiętnieniu tej tragedii.
Zanim został prezydentem, był jednym z największych zwolenników uznania przez Izrael, że 1,5 mln zabitych w Turcji Ormian to ofiary ludobójstwa.
Jednak już jako prezydent Riwlin zawiódł liderów wspólnoty ormiańskiej w Izraelu, przyjął oficjalne stanowisko władz - i nie użył w czasie niedzielnych uroczystości słowa "ludobójstwo". Mówił o "pierwszej masowej zbrodni współczesności" i o "masakrze". Ormiański arcybiskup Aris Szirwanian oficjalnie wyraził żal, że odpowiednie słowo nie padło.
Kilka dnia po oficjalnych uroczystościach wyszło na jaw, że prezydent Riwlin nie zawsze unika słowa na "L".
Czołowy izraelski portal "The Times of Israel" przypomniał, że 13 kwietnia na spotkaniu z dziennikarzami Reuwen Riwlin mówił o ludobójstwie Ormian. Przede wszystkim pochwalił papieża Franciszka, który ku oburzeniu Turcji mówił o "pierwszym ludobójstwie XX wieku". I przypomniał słowa działacza syjonistycznego z czasów pierwszej wojny światowej, który mówił, że trzeba krzyczeć o tym, "co się robi Ormianom", bo co się stanie, gdy ktoś kiedyś "spróbuje to zrobić nam"? Riwlin przytoczył też pogląd, że niemieccy naziści uznali, że nieukarane ludobójstwo Ormian jest przyzwoleniem na Holokaust.