W sklepach Doniecka i Ługańska coraz częściej przyjmują wyłącznie ruble, a tam gdzie jeszcze handlują w dwóch walutach kupujący w rosyjskiej stoją w osobnej kolejce. Najczęściej zapełniają ją ludzie w wojskowych uniformach z przeróżnych formacji separatystów.
Jak zauważa agencja Bloomberg, podobnie jest na stacjach benzynowych, gdzie większość klientów stanowią kierowcy przeróżnych samochodów należących do separatystycznych bojówek: od najnowszych Porsche i Mercedesów, po wozy pancerne.
„Rublowa klientela" wyjaśnia skąd w Donbasie bierze się rosyjska waluta: w niej wypłacany jest żołd kilkudziesięciu tysiącom uzbrojonych ludzi. Brak jedynie odpowiedzi na pytanie skąd i jak rosyjska waluta płynie z Rosji do wojskowych kas w Donbasie.
Drugą, słabszą ekonomicznie grupę stanowią użytkownicy ukraińskiej hrywny. To emeryci, renciści i osoby otrzymujący przeróżne zasiłki od państwa ukraińskiego. Jednak, by je otrzymać muszą przejechać na drugą, ukraińską stronę frontu i tam odebrać pieniądze w ukraińskich bankach.
W części Donbasu opanowanej przez separatystów ukraińskie banki zlikwidowały swoje placówki jesienią ubiegłego roku: nie mogły zagwarantować bezpieczeństwa pieniędzy. Ponieważ nie udało się wywieźć całej gotówki, część z niej zniszczono na miejscu a część pozostawiono, ale banknoty oblano specjalną farbą. Na Ukrainie wielokrotnie już łapano osoby próbujące płacić takimi „donieckimi hrywnami".