Historia koreańskiego półwyspu jest naznaczona smutkiem i cierpieniem. Porozdzielane rodziny, szpiegowskie afery, porwania niewinnych ludzi, podejrzane eksperymenty naukowe i nuklearne groźby – to wszystko funduje Południowi Północ. Pjongjang od blisko 70 lat rządzony jest twardą ręką jednej rodziny. To rzadkość w ostatnim czasie.
Od 2011 roku szefem państwa jest najmłodszy z rodu Kimów, Kim Dzong Un. Z pozoru rubaszny i dobroduszny, w rzeczywistość wprowadza na Północy terror, którego nie było już długo. Jego dziadek przeszedł do historii jako założyciel kraju i jego wieczny prezydent, ojciec przeprowadził Koreę Północną przez dekady głodu i wyniszczenia, a wnuk sieje zamęt i śmierć. Giną wszyscy, którzy stają mu na drodze. Czasem nawet kryteria pozbywania się wrogów politycznych nie są jasne, ponieważ nie sprawdza się stara zasada, wedle której opłaca trzymać stronę dyktatora. W dzisiejszej Korei nad 38. równoleżnikiem to nie wystarcza.