Chiny to kraj innej skali. Zdecydowanie większej. Czasami porażającej. W oczekiwaniu na celników spróbuję usystematyzować nasze wrażenia. Nie tylko rajdowe. Szok poznawczy nie powinien zwalniać z myślenia. Podsumujmy więc!
1. Chiny są duże. Przejechaliśmy przez całe od Tien Szan po Morze Żółte. Ale Chiny nie są za duże, bo muszą sporo zmieścić. Populacja przekraczająca 1 300 000 000 obywateli (mam nadzieję, że się w tych zerach nie pogubiłem) każe patrzeć na Chiny z szacunkiem, a nawet z obawą.
2. W Chinach mieszkają nie tylko Chińczycy. Za mniejszości narodowe i etniczne uznaje się tu ponad 100 milionów ludzi. Nie ze wszystkimi Chińczycy się liczą, ale nad wszystkimi panują żelazną ręką.
3. Chiński entuzjazm do budowania nowych miast i przebudowywania starych jest bliski obłędu. Z wariatem trudno się spierać. Szczególnie z wariatem skutecznym.
4. Buduje się zawsze za dużo. Na zapas? Przy pustej autostradzie parking przy pustej benzynowej stacji, a w toalecie na bezludziu jest... 30 pisuarów. 24 ceramiczne stanowiska do innych przyjemności. 12 umywalek. A to tylko w męskiej części! Byliśmy na tym postoju jedynym pojazdem! W środku dnia! W pustej stołówce w tym samym budynku mogą być nawet setki niepotrzebnych stolików. Na stole (na każdym!) czeka kilkadziesiąt par pałeczek. W tym samym miejscu przy autostradzie potrafi być nawet kilkanaście stacji benzynowych! Chciałbym być nie producentem tych pisuarów, ale chociaż pałeczek!