Czekali na nią nie tylko zmęczeni ciągnącą się od kilku lat wojną domową Libijczycy, ale i wiele rządów europejskich. W szczególności włoski i francuski, najbardziej zaniepokojone tym, że chaos tym kraju wykorzystuje tzw. Państwo Islamskie.Kontrolują teren położony ledwie kilkaset kilometrów od włoskiego wybrzeża. Panują obawy, że szykują się do zamachów samobójczych w Europie. Mogą przerzucić terrorystów wraz z imigrantami, przedzierającymi się przez Morze Śródziemne. Mogą też wykorzystać pilotów samobójców (zdobyli największą bazę lotniczą w kraju).
O podpisaniu porozumienia, w którym jest mowa o jednym wspólnym rządzie, informują agencje, w tym Reuters i Xinhua. Doszło do tego w marokańskim mieście Schirat niedaleko Rabatu.
Podpisy złożyli przedstawiciele rządu w stolicy, Trypolisie (nieuznawanego dotąd przez społeczność międzynarodową, składającego się głównie z mniej radykalnych islamistów) i rządu w Tobruku, mieście na wschodnim krańcu kraju. Ten drugi, uznawany nieco na wyrost za liberalny i prozachodni, cieszy się uznaniem międzynarodowym, ale nie kontroluje najważniejszych miast w kraju.
Niestety, przyszłość rządu jedności narodowej jest bardzo niepewna. Przeciw jego utworzeniu wypowiedzieli się prominentni przedstawiciele obu stron. Szefowie parlamentów - trypoliskiego i tobruckiego - podważyli kompetencje sygnatariuszy porozumienia, choć obaj są posłami. Szef stołecznego parlamentu stwierdził też, jak podaje portal telewizji France24 , że rząd jedności "nie daje nawet minimalnej gwarancji efektywności".
Dżihadyści z Daszu opanowali centralną część śródziemnomorskiego wybrzeża Libii, w tym miasto Syrta, które było wcześniej bastionem dyktatora Muammara Kaddafiego.