Korespondencja z Brukseli
Turcja obiecuje UE pomoc w ograniczeniu napływu uchodźców. Na szczyt do Brukseli premier Ahmet Davutoglu przyjechał z nieoczekiwaną propozycją: Turcja zgodzi się na odsyłanie z powrotem z wysp greckich na jej terytorium wszystkich przybyłych tam imigrantów. Również kwalifikujących się do azylu Syryjczyków, a nie tylko imigrantów ekonomicznych. To zaskakujący zwrot akcji po tym, jak przez wiele tygodni trzeba było przekonywać Ankarę, żeby przyjmowała z powrotem chociaż nie-Syryjczyków.
- Davutoglu zrozumiał, że Unia na poważnie wzięła się za zamykanie granicy między Macedonią i Grecją. I że to ostatni moment, żeby coś zaoferować i uzyskać coś w zamian - mówi osoba zaangażowana w negocjacje. Dlatego zaproponował, żeby przez pewien czas Turcja przyjmowała z powrotem wszystkich, a w zamian UE przyjmie z obozów w Turcji tę samą liczbę uchodźców. Arytmetyczny wynik w krótkim czasie dla obu stron będzie neutralny: Turcja przyjmie pewną liczbę z z powrotem do siebie, ale zaraz potem tyle samo osób UE odbierze z tureckich obozów dla uchodźców.
W dłuższym terminie jednak strumień powinien zostać ograniczony. Po pierwsze, Bruksela ma nadzieję na rozbicie przemytniczego modelu biznesowego. Nie będzie się już opłacało płacić za łódkę do Grecji, bo tam szans na azyl nie będzie. Imigranci zawróceni z Turcji nie będą brani pod uwagę w procesie przesiedleń do Europy. Po drugie, ma to zniechęcić do przedostawania się do Turcji tych, którzy liczyli na szybką podróż dalej do UE, a przede wszystkim do Niemiec.
Dodatkowo Turcja ma lepiej strzec swojego wybrzeża i odbierać imigrantów ekonomicznych, w ramach umowy o readmisji z Grecją. W zamian ma uzyskać zniesienie wiz w czerwcu (pod warunkiem, że spełni kryteria), otwarcie kilku rozdziałów negocjacyjnych (to wymaga jeszcze zgody Cypru) oraz 6 mld euro do końca 2018 roku. - Zakładamy, że dzięki temu przynajmniej do tego czasu Turcja będzie z nami lojalnie współpracować. To już bardzo dużo - mówi unijny dyplomata.