Bułgarski rząd zdecydował we wtorek, że nie zmieni swojej oficjalnej kandydatki w wyścigu o stanowisko sekretarza generalnego ONZ. Pozostanie nią Irina Bokowa, obecnie dyrektor generalna UNESCO, czyli agendy ONZ ds. kultury i nauki. Mimo że większe szanse miałaby Kristalina Georgijewa, obecnie wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej.
Sofia chce pokazać, że nie ulega naciskom mocarstw i podejmuje autonomiczną decyzję. Ale premier Bojko Borisow zostawił sobie jeszcze furtkę. I zapowiedział, że jeśli w kolejnym próbnym głosowaniu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ 26 września Bokowa nie znajdzie się w czołówce, to rząd zastanowi się, co dalej robić.
Koreańczyk Ban Ki-Moon pozostanie sekretarzem generalnym ONZ do końca roku. W październiku Rada Bezpieczeństwa ma wybrać jego następcę.
Zanim to nastąpi, odbywają się nieoficjalne próbne głosowania, na podstawie których widać, jaką popularnością cieszą się poszczególni kandydaci.
Na razie cały czas na pierwszym miejscu jest Antonio Guterres, były premier Portugalii i były szef ONZ-owskiej agencji ds. uchodźców. Najlepiej wypada w przesłuchaniach, ale logika polityczna nakazuje, aby tym razem na czele ONZ stanął Europejczyk ze Wschodu: nasz region nigdy jeszcze nie piastował tego stanowiska. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby pojawiła się Europejka ze Wschodu, bo również kobiety nigdy na tym stanowisku nie było. Dlatego wydawało się, że duże szanse ma Bułgarka Irina Bokowa, jedyna kobieta w gronie kandydatów ze Wschodu.