Publiczne uznanie i rozgłos to kategorie, które dla tajnych służb nie mają najmniejszego znaczenia. Z natury rzeczy działają one raczej bezszelestnie i w ukryciu. Dla ilustracji jeden przykład: o tym, że i w jaki sposób wywiad BND chroni żołnierzy Bundeswehry przed zamachami w czasie ich misji zagranicznych, wie tylko mały krąg wtajemniczonych. Im mniejszy jest ten krąg, tym lepiej. Nieprzyjemnie robi się tylko, kiedy na jaw wychodzą jakieś potknięcia czy wręcz przypadki łamania prawa. Siłą rzeczy dochodziło do nich nieraz podczas 60-letniej już działalności (zachodnio)niemieckiego wywiadu. Wszyscy mają jeszcze w pamięci aferę NSA, do której przyczynił się demaskator Edward Snowden. Wtedy okazało się, że BND na całym świecie podsłuchuje nie tylko złoczyńców. Tymi delikatnymi sprawami zajmuje się teraz komisja śledcza Bundestagu i parlamentarne gremium kontrolne.
Piętno III Rzeszy
W początkowym okresie silne piętno na działalności i klimacie panującym w niemieckim wywiadzie wyciskali starzy naziści. Właśnie tymi pierwszymi latami wywiadu zajmuje się niezależna komisja historyków. Mają oni za zadanie zbadać historię BND i jej poprzedniczki - tzw. Organizacji Gehlena - w latach 1945-1968.
Jak się okazuje, BND nie ma powodów do dumy z początków swej działalności. Wynika to przede wszystkim z faktu, że w ciągu pierwszego ćwierćwiecza istnienia zachodnioniemieckiego wywiadu do pracy w nim przyjęto bardzo wielu dawnych nazistów. To stwierdzenie nie jest niczym nowym, ale jest ono obecnie niepodważalne po szczegółowych badaniach historyków z Klausem-Dietmarem Hanke na czele. Przeanalizowali oni 54 tys. dokumentów i 5 mln stron na mikrofilmach. Wynik tych badań, na które wyłożono 2,3 mln euro, ujęto obecnie w 13 tomach wydanych nakładem oficyny Christopha Linka. Pierwsze cztery tomy przedstawiono w czwartek (6.10.2016) w nowej berlińskiej centrali BND, która wciąż jeszcze po części jest placem budowy.
Nowy szef BND, urzędujący od lipca 2016 Bruno Kahl określa te badania częścią „ofensywy transparencji", jaką rozpoczęli już jego poprzednicy Ernst Uhlau i Gerhard Schindler. Zaznaczył on, że „BND to służba wywiadowcza, która nie chce już się ukrywać i nie ma nic do ukrycia".