Donald Trump jest pierwszym prezydentem USA, który nie sprawował nigdy żadnej funkcji publicznej i nie ma za sobą kariery wojskowej. Nie wiadomo więc, czego się spodziewać po człowieku, który chlubi się brakiem politycznego doświadczenia. To, czego chce, definiuje jednym zdaniem o przywróceniu Ameryce wielkości.
Temu celowi służyć ma realizacja tego, co obiecywał Trump w formie sloganów w kampanii wyborczej. Ma na to co najmniej cztery lata. Jego partia ma przewagę w Kongresie, co powinno mu ułatwić zadanie. Jednak wielu liderów republikanów wyraźnie się od niego zdystansowało, co nie wróży harmonijnej współpracy. Konflikt nie wybuchnie z pewnością natychmiast. Najpierw Trump musi zacząć działać.
Program na 100 dni
Do zaprzysiężenia 20 stycznia ma niespełna trzy miesiące na skompletowanie administracji i przygotowanie pierwszych decyzji. Wtedy rozpocznie się też odliczanie 100 dni nowej administracji. Jak obiecywał Trump na wiecu w Gettysburgu, znanym z programowego przemówienia Abrahama Lincolna, już pierwszy dzień będzie bardzo pracowity.
Sztab Trumpa już od dawna jest zajęty opracowaniem tzw. Projektu Pierwszego Dnia. Jak zapewniał „The New Yorker", jeden z współpracowników Trumpa, kandydat republikanów, zamierza pierwszego dnia w Oval Office podpisać kilkadziesiąt dekretów unieważniających akty tej rangi wydane przez prezydenta Obamę. Podobny zabieg zastosował George W. Bush.