Szef SPD i wicekanclerz Sigmar Gabriel domaga się natychmiastowego obniżenia zasiłków dla dzieci pracowników z krajów UE zatrudnionych w Niemczech. W wywiadzie prasowym przypomniał, że od kilku miesięcy oczekuje zdecydowanych działań od ministra finansów. Zdaniem Gabriela nie ma powodów, aby zasiłki wypłacane w Niemczech były wyższe od tych w krajach pochodzenia imigrantów. Wszystko w sytuacji, gdy dzieci nie towarzyszą rodzicom pracującym w Niemczech.
Takie postulaty zgłaszał nie tak dawno David Cameron, starając się zapobiec negatywnemu wynikowi referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w UE. W Niemczech o podobne rozwiązanie walczy od dawna Alternatywa dla Niemiec (AfD). Żądania SPD wspiera także bawarska CSU.
Sigmar Gabriel wraca do dyskusji na ten temat nie tylko w związku z wrześniowymi wyborami do Bundestagu, ale także majowymi w Nadrenii Północnej-Westfalii. Land liczący 17 mln obywateli jest także celem większości imigrantów zarobkowych.
Jak wynika ze statystyk, na zasiłki dla dzieci Niemcy wydają 32 mld euro rocznie. Z tej sumy 470 mln na zasiłki dla pracowników z państw UE, którzy znaleźli zatrudnienie w Niemczech, ale dzieci pozostawili w swych krajach. Jest ich ok. 160 tys., z czego połowa to dzieci w Polsce.
Krytykując poziom zasiłków dla cudzoziemców, Sigmar Gabriel nie wspomina oczywiście o Polakach. Mówi jednak o „całych ulicach" w niemieckich miastach, gdzie w zapuszczonych domach mieszkają imigranci otrzymujący zasiłki dla dzieci mieszkające w innych krajach. Z takiego zasiłku, powiedzmy na dwoje dzieci, można się w Niemczech w szczególnych sytuacjach utrzymać, gdyż wynosi on 190 euro na pierwsze i drugie dziecko oraz 196 na trzecie i 221 na każde następne.