Rzeczpospolita: Michael Flynn zrezygnował ze stanowiska doradcy prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. bezpieczeństwa. Powodem jego odejścia były rozmowy i spotkania z rosyjskim ambasadorem. Czy Trump wiedział o tych kontaktach?
Prof. Bohdan Szklarski: Amerykańskie media podały, że raporty wywiadu na temat intensywnych kontaktów Flynna z Siergiejem Kisljakiem były znane zarówno Barackowi Obamie, jak i Donaldowi Trupowi. Potencjalnie to jest teraz największy problem prezydenta. Na drugi plan schodzi wyciek rozmów, bo skoro Trump zareagował w porę i pozbył się podejrzanego doradcy, to wszystko mogłoby wrócić do normalności. Ale w momencie, gdy potwierdzą się informacje o tym, że prezydent wiedział o całej sprawie już wcześniej i nie podjął żadnych działań, to będzie miał spory problem. Może się okazać, że Donald Trump, choć otrzymał sygnały ostrzegawcze, nie zareagował na nie.
Dlaczego tego nie zrobił?
Bo obecny prezydent Stanów Zjednoczonych nie pozwala, by ktoś wpływał na jego wizję. Ma własne wyobrażenie tego, co jest istotne, i tej wizji się trzyma.
Flynn zapewnił, że podczas kampanii wyborczej kontaktował się z przedstawicielami wielu krajów, bo to mieściło się w jego obowiązkach. Dlaczego akurat rozmowy z rosyjskim ambasadorem doprowadziły do jego dymisji?