Syryjscy Kurdowie twierdzą, że odegrali kluczową rolę w przekazaniu Amerykanom informacji o miejscu pobytu Baghdadiego. Przez lata trwały poszukiwania lidera dżihadystów, który odpowiadał za terror w wielu częściach Iraku i Syrii.
Czytaj także: Daesh ma już nowego przywódcę
Sekretarz obrony Mark Esper chwalił niemal stuosobową misję, która śmigłowcem przyleciała na wieś w północnej Syrii. Nalot wymagał koordynacji z Rosjanami, Kurdami, Turkami i prezydentem Baszarem al-Assadem, aby zapobiec strąceniu amerykańskich maszyn.
Szefowie Sztabu Mark Milley powiedzieli, że nikt nie został ranny podczas operacji, mimo że Amerykanie zostali ostrzelani po przybyciu na miejsce.
Dwóch mężczyzn wzięto do niewoli, a szczątki Baghdadiego zostały zabrane po tym, jak się popełnił samobójstwo.