W ciągu trzech miesięcy inżynier państwowej firmy telekomunikacyjnej „Rostielekom" zabrał z 16 szkół w mieście 260 laptopów „Lenovo".
Dyrektorom pokazywał pisma z koncernu polecające dokonanie przeglądu sprzętu. Ponieważ koncern sam wcześniej przekazał te laptopy w darze szkołom, wydawano je bez sprzeciwu. Sama akcja „Rostielekomu" miała na celu usprawnienie przebiegu „Jednolitego Egzaminu Państwowego" - odpowiednika polskiej matury.
Dyrektorzy niczego nie podejrzewali, ponieważ w dodatku ten właśnie inżynier sam wcześniej montował laptopy w szkołach. Tymczasem pisma z „Rostielekomu" były podrobione, a komputerowy sprzęt trafił do lombardu.
Gdy po pewnym czasie szkoły podniosły alarm, że nie będzie na czym prowadzić egzaminu czelabińska filia koncernu w trybie pilnym przekazała im 15 laptopów, by nie doprowadzić do odwołania matury. Ale niestety sprzęt oddano temu samemu inżynierowi, który zaniósł go do lombardu.
W końcu miejscowa policja rozpoczęła śledztwo. Podejrzenia od razu padły na pracownika koncernu telekomunikacyjnego. Ale „Rostielekom" nie zawiesił go nawet w obowiązkach pracownika, co podejrzany wykorzystał i ukradł z biurek kolegów w siedzibie firmy (w trakcie trwania śledztwa) komputerowe monitory, które też zaniósł do lombardu.