Podczas oględzin stwierdzono odwierty w pniach 41 z 42 drzew na działce należącej do spółki z o.o. Z ekspertyz dendrologicznych wykonanych na potrzeby postępowań przed prezydentem miasta oraz w prokuraturze rejonowej wynikało, że trzy–cztery lata wcześniej drzewa celowo nasączono chwastobójczymi środkami o dużym stężeniu, w wyniku czego obumarły.
Prezydent miasta uznał, że właściciel działki odpowiada nie tylko za stan rosnących na niej drzew, ale i za odwierty oraz zatrucie. Wymierzył spółce karę administracyjną 214 tys. zł: 154 tys. zł za zniszczenie drzew, które nie wykazują żywotności, i 60 tys. zł za drzewa, które wykazują taką możliwość. Płatność tej ostatniej kwoty odroczono na pięć lat.
Czytaj także: Czy za wycinkę zapłaci właściciel drzew, czy ten kto je wyciął - wyrok NSA
W odwołaniu do samorządowego kolegium odwoławczego i w skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku spółka zakwestionowała uznanie jej za adresata decyzji o karze i nieustalenie, co było przyczyną obumarcia drzew. Według spółki prawdziwej przyczyny nie ujawniono, ani nie zidentyfikowano środka chemicznego. Z opinii biegłych wynika tylko domniemanie, że wlano go do nawierconych otworów. Twierdzenie, że drzewa świadomie zniszczył człowiek, jest – według spółki – sporne i oparte tylko na hipotezie biegłych.
Ustalenia organów nie są sporne ani wątpliwe, gdyż mają potwierdzenie w materiale dowodowym – stwierdził WSA, oddalając skargę spółki. Opinie biegłych są jednoznaczne i wskazują na bezpośredni związek obumarcia drzew z ich zatruciem. Prezydent miasta i SKO dysponowali dokumentacją z postępowania przed konserwatorem zabytków miasta o zezwolenie na usunięcie drzew oraz postanowieniem prokuratury rejonowej o umorzeniu wobec niewykrycia sprawcy śledztwa w sprawie o spowodowanie uschnięcia 41 drzew.