Jego pogrzeb będzie symboliczny. Ciało himalaisty zostało na Nanga Parbat. O szczegółach ostatniego pożegnania mówiła Małgorzata Sulikowska, krewna Tomasza Mackiewicza, w rozmowie z Onetem.
Przyznała, że myśli o tym, "choć będzie to pogrzeb jedynie symboliczny, pochowamy pustą trumnę".
- Jeszcze nie wiemy, czy będzie to na cmentarzu w Działoszynie, skąd pochodził, czy w Warszawie. Miasta nie lubił, dusił się tu. Pod Warszawą miał takie miejsce, dokąd uciekał i gdzie dobrze się czuł. Więc może tam będzie ten symboliczny grób? – dodała.
Zdradziła, że na środowej mszy w Warszawie spotkają się ludzie, którzy dają rodzinie znać, że wciąż myślą o Tomku. - Pomodlimy się za niego – powiedziała Sulikowska.
Wspominała, że widzi Tomka jako człowieka magicznego, zawsze pogodnego, który z czarodziejską pasją, że aż zapierało dech, opowiadał o Nanga Parbat, który mierzył się wiele razy z tym szczytem i który zmierzył się też heroicznie z uzależnieniem od narkotyków. Kochał życie i ludzi.