W poniedziałek po południu związkowcy zdecydowali się na odwołanie strajku w PLL LOT, planowanego na 1 maja. "Kierując się odpowiedzialnością za losy pracowników PLL LOT, spółki, i uwzględniając niedogodności dla naszych pasażerów, związki zawodowe w PLL LOT podjęły wspólną decyzję, aby wstrzymać podjęcie strajku. Tym samym dajemy czas panu premierowi Morawieckiemu na zajęcie stanowiska w sprawie niepokojów społecznych w spółce" - oświadczył szef Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych w LOT Adam Rzeszot.
Oprócz podwyżek płac i zmiany systemu wynagradzania, związkowcy domagają się również dymisji Rafała Milczarskiego, prezesa spółki.
Dowiedz się więcej » Związki wstrzymują planowany na majówkę strajk w LOT
- Nie będę pozywał związkowców osobiście, jednak uważam, że przekroczyli w swojej wypowiedzi już wszelkie granice. Ja czuję się obrażony, oszkalowany - odpowiedział Milczarski w rozmowie z Radiem Maryja. - Wszystkie rzeczy, które mówili na mój temat są nieprawdą - podkreślił.
- Ja i inni członkowie zarządu podjęliśmy gigantyczny wysiłek, żeby nie dopuścić do tego nielegalnego strajku. Dzwoniliśmy i rozmawialiśmy z naszymi pracownikami. To były długie godziny rozmów i spotkań. Wydaję mi się, że dotarliśmy do naszych pracowników, a liderzy związkowi brnęli w to tak długo, jak było można. Oni brnęli w to tak długo, aż pracownicy zaczęli się odwracać, widząc, że liderzy związkowi prowadzą ich po prostu do szaleństwa i unicestwienia tej firmy - przekonywał prezes PLL LOT.