16 stycznia dziecko było szczepione przeciw pneumokokom. Jego stan pogorszył się kilka dni później. Chłopiec dostał gorączki i występowały u niego drgawki. Do szpitala Szymon został przyjęty 21 stycznia. Wykonana tomografia komputerowa wykazała, że doszło do obrzęku mózgu.
Lekarze poinformowali rodziców, że doszło do śmierci mózgu i dziecko zostanie odłączone od respiratora. Matka chłopca nie wyraziła na to zgody. "Po przeprowadzeniu procedur związanych ze stwierdzeniem śmierci mózgu zebrała się komisja i jeden z badających lekarzy wyczuł delikatne tętno na ciemiączku. Zaprzestali dalszych czynności. Nie znają przyczyny stanu Szymonka" - pisała w mediach społecznościowych krewna chłopca.
W sprawę zaangażowało się Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP. W ubiegłym tygodniu przed szpitalem odbył się protest przeciwników odłączania chłopca od aparatury.
"W związku z ponownie wpływającymi do Szpitala licznymi zapytaniami od instytucji, mediów, parlamentarzysty i osób prywatnych informujemy, że Pacjent przebywa w naszym Szpitalu na Oddziale Intensywnej Terapii od 22 stycznia 2019 r. w stanie skrajnie ciężkim z nieodwracalnym uszkodzeniem centralnego układu nerwowego" - informował 10 czerwca szpital.
"W trakcie hospitalizacji odbyły się kilkakrotnie konsylia lekarskie, wynikiem czego ustalono przyczynę choroby dziecka. Ze względu na tajemnicę lekarską nie możemy jej upublicznić, natomiast pełne informacje są w posiadaniu Rodziców" - przekazano.