Reklama
Rozwiń
Reklama

Polscy muzułmanie nie chcą już modlić się za Dudę

Do Senatu trafiła petycja w sprawie zmian w archaicznej ustawie. W tle jest walka o władzę wśród Tatarów.

Aktualizacja: 12.12.2019 12:08 Publikacja: 11.12.2019 19:44

Polscy muzułmanie nie chcą już modlić się za Dudę

Foto: Fotorzepa, Bogusław Florian Skok

Siedzibą muftiego jest Wilno – głosi jeden z przepisów ustawy o stosunku państwa do Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP. Mowa jest w niej też m.in. o Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Powód? Ustawa pochodzi z 1936 r. I w końcu powinna zostać zmieniona – przewiduje petycja, która trafiła do Senatu i którą rozpatrzy senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji.

Jej autor zastrzegł anonimowość, lecz wiele wskazuje, że jest reprezentantem Tatarów, tradycyjnie zamieszkującej Polskę społeczności muzułmanów. Chce też usunięcia art. 34 ustawy, który głosi: „Podczas nabożeństwa w piątki każdego tygodnia oraz w dni uroczystych świąt duchowni muzułmańscy odmawiać będą modlitwy za pomyślność Rzeczypospolitej i Jej Prezydenta, w dni zaś świąt państwowych odprawią uroczyste nabożeństwo na intencję Rzeczypospolitej, Jej Prezydenta, Rządu i Wojska".

Czy rzeczywiście polscy muzułmanie regularnie modlą się za Andrzeja Dudę? Zdania są podzielone. – W niektórych krajach europejskich formalnie obowiązują przepisy sięgające średniowiecza i nie są zmieniane jako część tradycji legislacyjnej. Również w Polsce nikt nie wymaga od muzułmanów modlitw za prezydenta – mówi Musa Czachorowski, rzecznik Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP.

– Z tego, co mi wiadomo, Tatarzy twierdzą, że modlą się za prezydenta, rząd, armię i państwo, a nawet są z tego powodu dumni – mówi z kolei dr hab. Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego UW.

Jednak problematyka zmian w ustawie nie ogranicza się do usunięcia archaizmów. Wpisuje się też w konflikt w społeczności muzułmanów. Od 2004 r. polskim muftim jest Tomasz Miśkiewicz. Pełnienie przez niego tej funkcji podważa część wiernych, podkreślając, że w dniu wyboru nie miał 40 lat, wymaganych ustawą z 1936 r.

Reklama
Reklama

W 2016 r. zwołano nawet kongres, który wybrał opozycyjnego muftiego – Janusza Aleksandrowicza. Miśkiewicza za muftiego uważa jednak rząd. A gra toczy się o duże pieniądze, bo mufti certyfikuje żywność eksportowaną na potrzeby muzułmanów.

Jak w konflikt wpisuje się petycja? Jej autor nie ukrywa, że głównym celem jest usunięcie przepisów, pozwalającym polskim władzom ingerować w organizację związku. Jednak jednocześnie nie chce zmieniać artykułów, dających muftiemu dożywotnią i niemal nieograniczoną władzę.

Czy oznacza to, że impuls do powstania petycji wypłynął z otoczenia muftiego? Musa Czachorowski przekonuje, że nie. – Nie sądzę, by wypłynęło to z władz związku, choćby dlatego, że od lat toczą się rozmowy w sprawie ustawy między stroną rządową, a Najwyższym Kolegium, reprezentowanym przez muftiego Tomasza Miśkiewicza – mówi Czachorowski.

Jaką decyzję podejmie Senat? W tej sprawie nie zebrała się jeszcze komisja. Dr hab. Borecki twierdzi, że ustawa powinna być w końcu zmieniona. – Powstała w okresie Polski sanacyjnej, czyli Polski niedemokratycznej, gdy władze chciały kontrolować Muzułmański Związek Religijny i wprowadziły jego autorytarne kierownictwo. Jestem zwolennikiem upodmiotowienia wiernych – komentuje.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„Obietnice bez pokrycia”. Szefowie związków wystawili rządowi brutalną ocenę za 2025 rok
Społeczeństwo
Historyczny debiut „dziewiętnastki”. Tramwaje Warszawskie wracają na Rakowiecką
Społeczeństwo
Co czeka zagraniczne oddziały Instytutu Pileckiego
Społeczeństwo
Polacy nie mówią „nie” związkom homoseksualnym
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama