Obecność coraz większej ilości wilków w szwedzkich lasach wyraźnie zdenerwowała monarchę podczas rozpoczętego w zeszłym tygodniu polowania na łosie. Zgromadzonym z tej okazji dziennikarzom król powiedział, że stada tych drapieżników są już tak liczne, że grozi to eksplozją ich populacji. – Z każdej pary w przyszłym roku wyrośnie pięć kolejnych – ocenił.
Powiedział też, że wszystko jest w porządku, dopóki wilki trzymają się lasów. Gorzej będzie, gdy zaczną się zapuszczać na tereny zaludnione. – Wilki muszą być dzikie – oświadczył Karol XVI Gustaw i zaapelował o rozpoczęcie polowań na te drapieżniki.
Na reakcję na to wystąpienie nie trzeba było długo czekać. Na głowę Karola XVI Gustawa natychmiast posypały się gromy ze strony szwedzkich ekologów.
Według Toma Arnboma, eksperta ds. wilków z międzynarodowej organizacji WWF, monarcha nie ma racji. – Populacja wilków jest nadal za mała, a co za tym idzie – boryka się ze skutkami kazirodztwa – oświadczył i sprzeciwił się pomysłowi rozpoczęcia polowania.
– To najbardziej nieudana wypowiedź króla – stwierdził z kolei Göran Steen z organizacji Ludzie dla Wilków. – Parlament podjął decyzję, że mamy mieć w kraju 200 wilków, a potem sukcesywnie zwiększać ich liczbę, tak by kiedyś stworzyły stabilną i silną populację – dodał. Monarchę potępiła także rzeczniczka partii Zielonych Maria Wetterstrand.