W artykule opublikowanym w „National Post” deputowany napisał, że Kanada jest jedynym państwem na świecie, w którym „obywatele pozostający w łonie matki nie mają żadnej wartości prawnej”. W 1988 roku Sąd Najwyższy Kanady uznał przepisy antyaborcyjne za sprzeczne z konstytucją – i od tego czasu w kraju tym nie ma żadnej ustawy regulującej usuwanie ciąży.
Bruinooge został niedawno szefem parlamentarnej grupy Pro–Life, która – jak twierdzi dziennik „The Globe and Mail” – działa potajemnie i chce wznowienia dyskusji w sprawie ustawodawstwa antyaborcyjnego.
Deputowany podkreśla, że prawo zabrania „usunięcia sobie nerki i sprzedania jej na aukcji eBay temu, kto zapłaci najwięcej”. Nie zabrania jednak usunięcia płodu. „Muszę działać na rzecz nienarodzonych i dążyć, by ich wartość została przywrócona w Kanadzie” – napisał.
Grupa Pro–Life jest międzypartyjna, ale zdaniem koordynatora Kanadyjskiej Koalicji na rzecz Aborcji Joyce’a Arhura akcja jest przygotowywana przez rządzących konserwatystów. Niewykluczone więc, że za artykułem Bruinooge’a pójdą konkretne działania.