Jak zwierzaki mogą pomóc w politycznej karierze

O kotach Jarosława Kaczyńskiego wiedzą wszyscy. O tym, że psiarz Donald Tusk ma persa – niewielu

Publikacja: 29.08.2011 21:08

Jak zwierzaki mogą pomóc w politycznej karierze

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Pierwszym, który skorzystał z dobroczynnego wpływu kotów na wyborców, był dziesięć lat temu Leszek Miller. Wówczas "żelazny kanclerz" szykujący się do roli premiera. Wystąpił na ulotkach z syjamskim kotem na karku. Miał on ocieplić wizerunek "żelaznego kanclerza". I uczynił to dość skutecznie. Na razie nie wiadomo, jak dalece skuteczny będzie teraz europoseł Marek Migalski z PJN (w krajowych wyborach nie startuje), który wystąpił w spocie z dwoma czarnymi kotami.

Alik i Pępek

Klasycznym kociarzem jest Jarosław Kaczyński, właściciel najsławniejszego kota w Polsce – Alika. Ten fakt wykorzystał w kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego Władysław Bartoszewski, nazywając prezesa PiS "hodowcą zwierząt futerkowych".

Politycy znający Kaczyńskiego od dawna twierdzą co prawda, że ze 20 lat temu miał psa. Dodają jednak "chyba".

Alik był ciężko poturbowany, gdy polityk znalazł go na szosie i zawiózł do weterynarza. Teraz ma 12 lat i – o czym informowały tabloidy – przeszedł ostatnio poważną kurację w klinice weterynaryjnej. Wcześniej ukochanym kotem prezesa był Busio. Kiedy odszedł, mówienie o nim było w rodzinie Kaczyńskich zakazane.

Z kolei lider PO Donald Tusk jest uczuciowym psiarzem. Mimo że teraz ma w Sopocie persa Pępka. Pięknego – jak twierdzą bywalcy jego mieszkania.

Jednak ukochanym zwierzakiem Tuska był Szeryf – owczarek niemiecki, z którym dumnie przechadzał się po Sopocie. Kiedy pies zachorował, o jego stan zdrowia dopytywali się, mniej lub bardziej szczerze, niemal wszyscy posłowie Klubu PO. Szeryf nie doczekał momentu, gdy jego pan został premierem.

Był pierwszym psem Tuska (marzył o jego posiadaniu od dzieciństwa). I dotąd jedynym. Choć gdy państwo Tuskowie oglądali rezydencję Kancelarii Premiera przy ul. Parkowej w Warszawie, zastanawiając się, czy tam zamieszkać, miała miejsce symptomatyczna scenka. Tusk dowiedział się, że obok mieszka były premier z Alikiem. I powiedział do żony: "To my będziemy mieć psa".

Kociarze i psiarze to dwa psychologiczne światy. Ich pupile zaspokajają odmienne potrzeby emocjonalne i psychiczne właścicieli. W uproszczeniu: pies to wierność i oddanie, kot – niezależność i elegancja. Bywa, że stare powiedzenie: "żyją jak pies z kotem", odnosi się również do ich właścicieli.

Kleofas i Blutek

Co charakterystyczne, niemal wszyscy politycy skarżą się na swoje koty. Choć od razu słychać, że jest to przejaw kokieteryjnego uwielbienia dla pupila.

– Potrafią dopiec, są złośliwe. Jak coś im się nie podoba, obsikują buty – opowiada posłanka PO Joanna Mucha, która w warszawskim mieszkaniu żyje z dwoma kotami syberyjskimi: Agentem i Małym. Zaraz jednak dodaje: – To wielkie mądrale.

Jarosław Kaczyński mówi współpracownikom, że Alik jest złym kotem: – Drapie, gryzie. To wielki łobuz.

Donald Tusk o swoim persie Pępku nie opowiada żadnych historyjek. To przede wszystkim kot żony Małgorzaty i córki Kasi, one zajmują się nim na co dzień.

Wcześniej miał dachowce, najpierw Pusię, a potem Puzona. Pusia, jak ujawnił premier, odznaczała się tym, że po powrocie z nocnych łowów przynosiła mu dary. Kładła na twarzy śpiącego pana a to skrzydło wróbla, a to dzióbek jakiegoś małego ptaszka.

Trochę inaczej skarby z polowań traktuje rudzielec Kleofas posła PSL Janusza Piechocińskiego. Przed domem gromadzi stosik z kawałków kretów i małych ptaszków. – Ogląda też ze mną telewizję i gdy pojawiam się na ekranie, od razu mnie rozpoznaje – zarzeka się Piechociński.

Kota – rosyjskiego niebieskiego, ale bez rodowodu – ma też Katarzyna Piekarska, wiceszefowa SLD. – Blutek ma "niedopuszczalną" białą plamkę. Przez to jest jeszcze ładniejszy – zaznacza. – Wychowany z jamniczką, zachowuje się trochę jak pies, przychodzi na gwizdanie.

Z psem wychowywał się również kot posła SLD Marka Wikińskiego. Gdy jako koci niemowlak – znajda – nastał w domu państwa Wikińskich, była już tam suczka Miśka. Został nazwany Miśkiem.

Ale dopiero po kilku miesiącach. Bo sprawa płci kocięta przybrała dramatyczny wymiar. Przez pierwszych siedem miesięcy był uważany za kotkę.

Gdy nadszedł czas sterylizacji, żona zawiozła "ją" do weterynarza. Ten rozkroił brzuch. I zamarł ze zdziwienia.

– Mam już 70 lat, może się nie nadaję – rzekł do przerażonej pani Wikińskiej. Misiek przeżył. I jest ukochanym zwierzakiem.

Z kolei Buba posła Ludwika Dorna (tego od nieżyjącej już Saby) jest podarunkiem sąsiadki. Gdy chciałam zaprosić Dorna na wywiad do tv.rp.pl, usłyszałam: – Nie mogę. Muszę jechać z Bubą do weterynarza. Sama pani rozumie, że są sprawy ważne i ważniejsze.

Czasami przepaść między politycznymi adwersarzami jest tak wielka, że nawet wspólne umiłowanie kotów jej nie pokona.

Mufka, Mojito i Borubar

Dwa main coony – wielkie koty amerykańskie: sześcioletniego Mojito i dwuletniego Borubara – ma Marek Dukaczewski, były szef WSI. Skąd imię Borubar – identyczne jak przypisywane prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu przekręcenie nazwiska piłkarza Boruca? – To taka ładna nazwa – uważa Dukaczewski.

Pytany o historyjkę o swoich kotach, oświadcza: – To zbyt poważna sprawa, by o niej mówić.

Także likwidator WSI poseł PiS Antoni Macierewicz zachwyca się kotami. – Nawet najbrzydszy kot jest doskonałym kształtem – mawia. Od 14 lat ma Mufkę. Gdy powiedziałam mu, że koty ma Dukaczewski, odparł: – Nic nie słyszę, nic nie słyszę.

Kiedy zmieniłam temat, łączność telefoniczna od razu okazała się lepsza.

Pierwszym, który skorzystał z dobroczynnego wpływu kotów na wyborców, był dziesięć lat temu Leszek Miller. Wówczas "żelazny kanclerz" szykujący się do roli premiera. Wystąpił na ulotkach z syjamskim kotem na karku. Miał on ocieplić wizerunek "żelaznego kanclerza". I uczynił to dość skutecznie. Na razie nie wiadomo, jak dalece skuteczny będzie teraz europoseł Marek Migalski z PJN (w krajowych wyborach nie startuje), który wystąpił w spocie z dwoma czarnymi kotami.

Pozostało 91% artykułu
Społeczeństwo
Badanie: Polacy są przerażeni wojną i zmęczeni pomocą uchodźcom
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Społeczeństwo
Kłopoty Marszu Niepodległości. Prokuratura zawiadamia warszawski ratusz
Społeczeństwo
Badanie: Polacy najbardziej boją się wojny we własnym kraju
Społeczeństwo
Nowa pogoda długoterminowa na zimę 2024/2025. Styczeń przyniesie niespodziankę?
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Społeczeństwo
Antycyklon nadciąga nad Polskę. Będzie rządzić pogodą do połowy miesiąca
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni