Reklama
Rozwiń
Reklama

Archeolodzy za nami nie przepadają

Rozmowa z Arturem Boratczukiem, poszukiwaczem skarbów, autorem książki „Vademecum Poszukiwacza Skarbów”.

Publikacja: 16.04.2015 13:58

Archeolodzy za nami nie przepadają

Foto: rp.pl

Firma Deep Ocean Search wydobyła z wraku brytyjskiego statku City of Cairo kilkadziesiąt ton srebrnych monet. Pan też szuka skarbów, tylko na mniejszą skalę. Dlaczego?

Artur Boratczuk: Przez ciekawość. Jeszcze jako dziecko chodząc po lasach znajdowałem różne stare rupiecie. Polubiłem to. Kiedy dowiedziałem się, że wykrywacz metali to narzędzie nie tylko dla saperów, ale że jest powszechnie dostępny, to kupiłem sobie taki sprzęt i zacząłem z nim chodzić. To po prostu jeden ze sposobów na spędzanie czasu; pasja.

Dla której porzucił pan pracę dziennikarza...

Wyobrażałem sobie, że znajdę skarb, który uda mi się drogo sprzedać albo za który dostanę taką nagrodę, że będę mógł żyć jak pączek w maśle do końca swych dni. Ale bardzo szybko przekonałem się, że to naiwne myślenie. Ostatecznie zająłem się pszczelarstwem. A poszukiwanie skarbów traktuję jako hobby.

Czyli nie jest to opłacalne?

Reklama
Reklama

W Polsce chętniej ściga się nas jako podejrzanych o popełnienie przestępstwa niż wręcza nam nagrody za oddane znaleziska. A jeżeli już ktoś nagrodę dostanie, to zazwyczaj jest nią dyplom i uścisk dłoni konserwatora zabytków. Czasem zdarzają się wyróżnienia pieniężne, ale są one śmieszne – kilkaset złotych, co najwyżej kilka tysięcy. Na większą hojność państwa nie można liczyć.

Chce pan przez to powiedzieć, że znalezienie skarbu nie jest celem?

W rzeczywistości nie chodzi o znalezienie cennych przedmiotów, tylko o aktywność, spacerowanie w gronie znajomych np. po lesie. Określenie „skarb" jest tu na wyrost. Dodaje tajemniczości, wprowadza nutę romantyzmu. Na tysiąc poszukiwaczy, prawdziwy skarb znajdzie może jedna osoba. Przeważnie znajduje się przedmioty bez żadnej wartości.

Każdy może zostać poszukiwaczem skarbów?

Każdy może spróbować, ale to, czy ktoś nim zostanie jest kwestią charakteru i oczekiwań. To hobby dla ludzi dociekliwych, otwartych. Nie są wymagane żadne uprawnienia ani kwalifikacje. Nie istnieje prawna definicja skarbu; żadne przepisy nie określają działalności poszukiwacza skarbu. Najczęściej stosuje się przepisy ustawy o zabytkach, której treść jest mętna i niejednoznaczna – nawet dla prawników. Powstają z tego same problemy.

Na przykład jakie?

Reklama
Reklama

Zazwyczaj znajdujemy przedmioty, które w rzeczywistości nie są zabytkami. Co chwila spotykamy się jednak z nadinterpretacją ze strony archeologów, którzy za nami nie przepadają. Ich opinie to często oderwany od rzeczywistości bełkot. Próbują narzucić z kapelusza wzięte wyjaśnienia, co jest zabytkiem, a co nie. W Polsce można nabawić się problemów z każdego powodu.

Spotkało to pana osobiście?

Tak, 7 lat temu zostałem oskarżony o kradzież zabytków archeologicznych na szkodę Skarbu Państwa. Przeszukano moje mieszkanie, zabrano ok. 200 kg różnych przedmiotów. Były to głównie śmieci: pogięte łyżki, monety o nominale 50 gr i 1 zł po denominacji, które znalazłem na chodniku - zwykłe obiegowe, tylko lekko upaćkane ziemią - a także guziki, pogięte kawałki blachy, jarmarczne ozdóbki, pamiątki rodzinne czy prezenty od znajomych. Miałem ubaw, gdy czterech biegłych za bezcenny zabytek kultury uznało tandetną paterkę, którą kiedyś kupiłem w sklepiku z pamiątkami. Po 7 latach procesu zostałem uniewinniony, postępowanie sądowe kosztowało Skarb Państwa kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie jestem wyjątkiem. Co więcej, gdy uczciwy poszukiwacz zgłosi się do jakiegoś urzędu i zapyta, czy znaleziony przedmiot jest zabytkiem i czy może go zatrzymać, to urzędnicy nie odpowiedzą na pytanie, tylko automatycznie wytoczą mu sprawę w sądzie.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„Obietnice bez pokrycia”. Szefowie związków wystawili rządowi brutalną ocenę za 2025 rok
Społeczeństwo
Historyczny debiut „dziewiętnastki”. Tramwaje Warszawskie wracają na Rakowiecką
Społeczeństwo
Co czeka zagraniczne oddziały Instytutu Pileckiego
Społeczeństwo
Polacy nie mówią „nie” związkom homoseksualnym
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama