Reporterzy programu „Państwo w państwie" wracają do sprawy rodziny Konopackich, którą prezentowali w ub. roku. Ich firma upadła przez postępowanie funkcjonariuszy celnych. Po emisji programu do autorów zaczęły się zgłaszać kolejne ofiary.

– Nigdy nikomu nic nie ukradliśmy, z niczym nie zalegaliśmy – mówi ze łzami w oczach Katarzyna Konopacka.

Gdy zaczynali działalność, wystąpili o interpretację przepisów do ministra finansów. Dostali wtedy dokumenty potwierdzające, że prawidłowo odprowadzają podatek. Potem jednak funkcjonariusze celni wydawali inne decyzje. – To już jest nękanie – mówią Konopaccy. Uważają, że toruński urząd celny się na nich uwziął.

Tak może to wyglądać, zwłaszcza że urzędnicy skierowali do sądu przeciwko nim ponad 70 spraw. Po listopadowym programie tylko jednego dnia Konopaccy dostali 100 kolejnych decyzji. Urząd celny kieruje wnioski do sądu, a sądy po kolei je odrzucają. Urzędnicy przegrali już 50 spraw, inne czekają na rozpatrzenie. Konopaccy od roku niemal nie wychodzą z sądów.

– Dyrektor izby celnej złamał to przedsiębiorstwo jak zapałkę – mówi mecenas Kamil Chojnicki, adwokat bohaterów reportażu.