- Był w stanie hipotermii. Nie mogłyśmy go nawet do końca przebrać, bo buty i skarpety miał przymarznięte do stóp – informują wolontariuszki.
Chłopca zabrała wezwana przez Ocalenie karetka, a po pięciu godzinach szpital poinformował, że chłopak został przekazany Straży Granicznej.
Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka Straży Granicznej, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" potwierdziła, że chłopak znajduje się w placówce Straży Granicznej w Kuźnicy i „trwają czynności z jego udziałem, ale żadne decyzje co do jego przyszłości i procedur nie zostały jeszcze podjęte”.
W szpitalu zweryfikowano jego stan zdrowia, który zdaniem rzeczniczki „był ogólnie dobry”, choć chłopak był wychłodzony.
- Najpilniejsze zadanie, to zweryfikowanie tożsamości tej osoby, ponieważ nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Ważny jest jego wiek, bo od tego zależą możliwe procedury dalszego postepowania – mówi Zdanowicz.