Władze w Moskwie często lubią wspominać o tym, że w Federacji Rosyjskiej mieszkają przedstawiciele ponad stu narodowości. Od lat utrzymują, że Rosja szanuje prawa wszystkich mniejszości, ich kulturę, religię i tradycję. To, jak jest naprawdę, dobrze obrazuje wyrok Sądu Najwyższego w Tatarstanie, który w piątek zlikwidował Wszechtatarskie Centrum Społeczne (WTOC).
To najstarsza i zarazem najbardziej znana organizacja społeczno-polityczna, która po upadku Związku Radzieckiego opowiadała się za niepodległością republiki Tatarów. Po tym jak pomysł ten został storpedowany staraniami ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna, organizacja skupiła się na popularyzacji tatarskiej kultury i języka, opowiadała się też za zwiększeniem autonomii od Rosji. Wśród założycieli organizacji była m.in. lokalna pisarka Fauzia Bajramowa, która w 2014 roku została skazana na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu za poparcie Tatarów na okupowanym Krymie. Tym razem, przynajmniej oficjalnie, poszło o Iwana Groźnego.
Prześladowanie „niepoprawnej” organizacji trwało od lat, ale przyśpieszyło jesienią ubiegłego roku po tym, jak jej działacze zorganizowali w Kazaniu coroczną manifestację upamiętniającą obrońców miasta przez najeźdźcami rosyjskiego cara.
Czytaj więcej
Czy Rosjanie popierają inwazję na Ukrainę? Wszystko wskazuje na to, że tak.
Chodzi o wydarzenia z października 1552 roku, gdy znany ze swoich okrucieństw młody wówczas Iwan „wzmacniał wschodnie granice Rosji” i podbił Chanat Kazański. Mimo że impreza miała charakter kulturalny, dotyczyła wydarzeń sprzed kilkuset lat i była nawet uzgodniona z miejscowymi władzami, prokuratura stwierdziła inaczej. Zarzuciła organizatorom propagowanie idei niepodległości, podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym, poniżanie godności człowieka i nawet propagowanie wrogiego stosunku do Rosjan „jako do najeźdźców”.