W rosyjskim Sądzie Najwyższym trwa proces, który ma rozstrzygnąć los filii związku wyznaniowego Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy. Na terenie Rosji ma on prawie 400 oddziałów i ponad 175 tys. członków. Ministerstwo Sprawiedliwości Rosji domaga się zakazu działalności organizacji oraz konfiskaty całego majątku.
Zdaniem rosyjskiej prokuratury świadkowie Jehowy prowadzą „działalność ekstremistyczną". Od 1998 roku na liście „zakazanych materiałów ekstremistycznych" w Rosji znalazło się już kilkadziesiąt numerów czasopism „Strażnica" oraz „Przebudźcie się!", ukazujących się w kilkudziesięciu językach świata, również w Polsce. Już w 2013 roku zakazano rozpowszechniania książki świadków Jehowy „Czego naprawdę uczy Biblia?".
Głównym zarzutem, jaki stawiają świadkom Jehowy przedstawiciele resortu sprawiedliwości, jest to, że „propagują ideę o własnej wyjątkowości i wyższości nad innymi religiami". Powołując się na ustawę „o zapobieganiu działalności ekstremistycznej", twierdzą, że ich działalność stanowi zagrożenie dla porządku publicznego w Rosji.
„Już dawno trzeba było ich zdelegalizować. Zakazują swoim zwolennikom nie tylko służby w armii, ale i uczestniczenia w wyborach oraz zajmowania stanowisk państwowych. Oprócz tego zakazują transfuzji krwi" – twierdzi prof. Roman Silantiew z Moskiewskiego Uniwersytetu Lingwistycznego, który należy do rady analitycznej Ministerstwa Sprawiedliwości.
„Łamią tym samym prawo Federacji Rosyjskiej" – dodaje, cytowany przez rosyjski dziennik „Izwiestia". To właśnie ta rada znajduje „treści ekstremistyczne" w publikacjach świadków Jehowy. Oni sami apelują do państwa rosyjskiego, by przestrzegało własnej konstytucji, która gwarantuje wolność wyznania i zgromadzeń.