Reklama

Zgon w Meksyku. Nie ma najmniejszych podstaw do twierdzenia, że Polakowi wycięto organy

Nie ma cienia podejrzenia ani dowodu, że śmierć młodego Polaka w Meksyku była zabójstwem dla zyskania organów - twierdzi polska prokuratura.

Aktualizacja: 04.03.2021 06:15 Publikacja: 03.03.2021 18:55

Zgon w Meksyku. Nie ma najmniejszych podstaw do twierdzenia, że Polakowi wycięto organy

Foto: fot. shutterstock

 To była śmierć z powodu zatrucia tlenkiem węgla – twierdzi krakowska prokuratura, która bada okoliczności śmierci 20-letniego Grzegorza M., z małej wsi koło Tarnowa.

Tydzień temu Onet ujawnił dramatyczną historię młodych Polaków, którzy pojechali do pracy do Meksyku. Portal napisał, że dwóch z nich miało wycięte narządy wewnętrzne. „Mężczyzna, który stracił życie, prawdopodobnie miał wyciętą nie tylko nerkę, ale również inne organy” – relacjonowali dziennikarze.

Krakowska Prokuratura Okręgowa, która wszczęła śledztwo „w sprawie śmiertelnego wypadku w trakcie delegacji służbowej, do którego doszło na terenie Meksyku w dniu 13 do 14 lutego br.” twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca - żadne dowody nie wskazują na zabójstwo w celu pozyskania organów.

Według wstępnych ustaleń śledczych, które częściowo poznali dziennikarze „Rzeczpospolitej”, trzech mężczyzn wysłała do Meksyku firma z Bochni, dla której pracowali. Na miejscu mieli oni wynajęte mieszkanie - trzypokojowe, z łazienką i pralnią (gdzie był piecyk gazowy - sprawny, lecz pomieszczenie nie miało wentylacji). Do lokalu dotarli zmęczeni około północy. Każdy zajął inny pokój. Według informacji „Rzeczpospolitej” nad ranem mężczyzna, który spał w pokoju najbardziej oddalonym od pomieszczenia z piecykiem gazowym, ocknął się, zobaczył nieprzytomnych kolegów i wezwał pomoc. 20-letni Grzegorz zmarł, drugi z mężczyzn trafił do szpitala - stwierdzono u niego zatrucie tlenkiem węgla, został odratowany.

Polak, który wezwał pomoc wrócił już do kraju. Według naszych informacji m.in. w oparciu o jego relację śledczy odtworzyli przebieg feralnej nocy. - Na podstawie dotychczasowych materiałów dowodowych pozyskanych z Meksyku drogą dyplomatyczną nie ma najmniejszych podstaw do twierdzenia, że zmarłemu Polakowi wycięto jakiekolwiek organy. Nie ma żadnego dowodu, który dawałby podstawę do stawiania tezy, że śmierć nastąpiła z innej przyczyny niż zatrucie tlenkiem węgla – mówi nam osoba znająca sprawę.

Reklama
Reklama

Prokuratura wszczęła śledztwo z artykułu o „narażeniu życia albo zdrowia pracownika i nieumyślnego spowodowania śmierci”. Otrzymała już dużą część dokumentacji od śledczych z Meksyku. Co z niej wynika i czy można ufać, że czynności wykonano rzetelnie? - Sądząc z przesłanych materiałów wszystko zrobiono zgodnie ze sztuką, prawidłowo i profesjonalnie – twierdzi nasze źródło. - Meksykanie wszystko obfotografowali, przesłuchali świadków – dodaje.

Na miejscu zdarzenia miał być koroner i prokurator. Dokonano oględzin ciała, i całego mieszkania – z tych czynności jest pełna dokumentacja fotograficzna. - Ze zdjęć oględzin wynika, że na ciele zmarłego nie ma ran, cięć ani obrażeń mogących wskazywać na to, że ktoś usunął mu narządy wewnętrzne. W mieszkaniu nie znaleziono śladów krwi – słyszymy.

Meksykanie przeprowadzili również sekcję zwłok mężczyzny, a jej wyniki przesłane zostały do Polski.

–  Najpierw robi się oględziny zewnętrzne, później sekcję zwłok. Pobiera się krew i mocz do badań, zabezpiecza się fragmenty organów do badań toksykologicznych. Jednym z elementów sekcji zwłok jest badanie zawartości różnych substancji we krwi. To badanie wykazało obecność hemoglobiny tlenkowęglowej, co, mówiąc potocznie świadczy o zatruciu czadem – opisuje nam jeden ze śledczych.

Nawet przy ograniczonym zaufaniu do meksykańskich śledczych, wersja o usunięciu narządów wydaje się nieprawdopodobna. - Organy osoby zatrutej tlenkiem węgla nie nadają się do przeszczepu. A zatrucie czadem wydaje się pewne, bo miał je również Polak, który trafił do szpitala – zaznacza nasz rozmówca.

Lada dzień ciało zmarłego przyleci do kraju, wtedy polska prokuratura zleci (najpewniej krakowskiemu Zakładowi Medycyny Sądowej) własną sekcję zwłok. - Rodzina ma prawo wiedzieć co się stało i uciąć makabryczne plotki – słyszymy. Zwłaszcza, że złożyła ona zawiadomienie, że „zginął śmiercią nagłą tragiczną”.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Społeczeństwo
Jak zgłosić rosyjski dron przez telefon?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama