Bossnapping – jak nazywa się porywanie szefów przez związkowców – stał się popularny zwłaszcza we Francji. Jeden z ostatnich przypadków miał miejsce pod koniec czerwca, gdy około 600 pracowników TDF, francuskiej sieci nadawczej radia i telewizji, zaatakowało siedzibę kierownictwa spółki pod Paryżem. W swoim biurze uwięziony został wtedy szef TDF Patrick Babin. – Domagaliśmy się od niego, by zrezygnował z planu restrukturyzacji – mówił Bruno Rabardel, przedstawiciel związku zrzeszonego w centrali CGT. Według rzecznika rady zakładowej TDF związkowcy uwięzili jednak swojego szefa w „atmosferze szacunku” wobec kierownictwa.
W marcu i kwietniu doszło do kilku przypadków przetrzymywania przez pracowników prezesów swoich firm. Swego miejsca pracy przez jakiś czas nie mogli więc opuścić menedżerowie francuskich przedsiębiorstw należących do Sony, Caterpillar, Texas Pacific i 3M. Zazwyczaj musieli nocować w salach, gdzie odbywały się negocjacje ze związkowcami. Gorzej miał prezes grupy PPR Francois-Henry Pinault, który na wiele godzin został zablokowany w swoim samochodzie przed paryską siedzibą firmy.
[srodtytul] Niebezpieczni emeryci[/srodtytul]
O ile prezesom i dyrektorom grozi wielogodzinne więzienie przez związkowców w samochodzie lub gabinecie, o tyle bankierzy powinni poważnie obawiać się emerytów. Grupa niemieckich staruszków, która straciła 3,3 miliona euro oszczędności, pod koniec czerwca porwała i torturowała swojego doradcę inwestycyjnego.
56-letni amerykański bankier James Amburn został uprowadzony sprzed domu w bawarskim Speyer. 74-letni Roland K. i 60-letni Willi D. rzucili się na niego, gdy opuszczał mieszkanie. – Gdzie są nasze pieniądze! – krzyczeli. – Przykro mi, mamy kryzys, wszystko przepadło – odpowiedział Amburn. Takie tłumaczenie nie zadowoliło emerytów.