Ponad 50 prywatnych samolotów z kibicami przyleciało wczoraj do Warszawy. Zdecydowaną większość z nich stanowili Rosjanie. Do stolicy docierali też specjalnymi pociągami oraz samochodami. Władze Warszawy nie były w stanie dokładnie oszacować, ilu kibiców Sbornej pojawi się w stolicy. - Najprawdopodobniej będzie to kilkanaście tysięcy osób - mówili przedstawiciele stołecznego magistratu.
Rosjan gościł już Wrocław, w którym grali swój poprzedni mecz, i nie narzeka. To rosyjscy fani zostawili w stolicy Dolnego Śląska najwięcej pieniędzy. Zatrzymywali się głównie w hotelach i hostelach w ścisłym centrum. Za pobyt musieli zapłacić od 1,4 tys. zł do 2,5 tys. zł za noc. - Widać, że to zamożna grupa - ocenia właściciel jednego z nich. - Przylecieli głównie samolotami.
Krążąc po mieście i strefie kibica, niespecjalnie liczyli się z wydatkami. Oleg, czterdziestoparolatek z Woroneża, właściciel niewielkiej firmy IT, przemierzał rynek z butelką. - Sport i przyjaźń warte są każdych pieniędzy - uśmiechał się tylko zapytany o to, na ile jego portfel uszczupli Euro 2012 w Polsce.
Tym bogatszym Rosjanom czasem euro myliło się ze złotówkami. Zdarzało się, że kupowali w restauracjach alkohol na skrzynki, zamawiali drogie potrawy, a na końcu do rachunku dorzucali kilkusetzłotowe napiwki.
Wielu z nich jest przekonanych, że za pieniądze mogą kupić wszystko. Jeden z mieszkańców hotelu w centrum miasta zażyczył sobie od obsługi, by na mecz zamówiła mu taksówkę, która zawiezie go na stadion i odbierze stamtąd. - Długo nie rozumiał, dlaczego to niemożliwe - wspomina właściciel. - Jak to, przecież płacę - mówił wywijając plikiem banknotów. - Albo mi to załatwicie, albo je podrę - wykrzykiwał i kiedy mu odmówiono, rzeczywiście to zrobił. - Ale jego kolega zaraz rzucił się do zbierania i sklejania pieniędzy - uśmiecha się hotelarz.