W efekcie sprawy zarządzono dwie kontrole: MSW (jego przedstawiciele przylecieli do Opola... helikopterem) i Ministerstwa Sprawiedliwości. Ta pierwsza nie wykazała naruszenia procedur przez policję.
Ministerstwo Sprawiedliwości zażądało natomiast dodatkowego wyjaśnienia dziesięciu kwestii i końcowej opinii prezesa sądu okręgowego. Jak ustaliła „Rz", chodzi o sprawy związane z doręczaniem korespondencji. Joanna W. twierdzi, że nie wiedziała o rozprawie, na której zapadła decyzja o zamianie grzywny (2250 zł, nałożonej przez Urząd Kontroli Skarbowej) na 25 dni więzienia, choć w aktach są podpisane przez nią poświadczenia odbioru. Nieobecność kobiety uniemożliwiła zarządzenie zastępczej kary w postaci prac społecznie użytecznych.
Resort prosi też o informacje związane z działaniami policji. Nocne najście samotnej matki i oddanie małych dzieci pod opiekę rodziny zastępczej było najbardziej bulwersującym elementem tej sprawy.
Jak ustaliła „Rz", wbrew licznym doniesieniom W. formalnie jest wciąż mężatką. UKS ukarał ją zaś nie za błąd na fakturze, lecz za nierzetelne prowadzenie dokumentacji finansowej, gdy prowadziła kwiaciarnię. Sama wówczas dobrowolnie poddała się karze, której nie zapłaciła mimo wielokrotnego przekładania terminu. Dlatego sprawa trafiła do sądu.
Sędziowie opolscy oraz stowarzyszenia Iustitia i Themis zwracają uwagę, że postawa kobiety to naruszanie powagi sądów, oraz podkreślają, że to politycy zaostrzyli przepisy, wykluczając możliwość zawieszania kar więzienia za niezapłacone nawet najdrobniejsze grzywny („Rz" zwróciła na to uwagę w poniedziałek).