Przedsiębiorcy są przerażeni i rozgoryczeni. ZUS zaczął kwestionować ich wieloletnią praktykę zatrudniania na podstawie umów o dzieło. I to mimo że nie zmieniły się przepisy, a wcześniej sam ZUS wielokrotnie zatwierdzał takie kontrakty.
Teraz ubezpieczyciel domaga się składek, zwykle pięć lat wstecz. Kwoty sięgają kilkuset tysięcy złotych.
Na razie chodzi o firmy działające w branży badania rynku i opinii, bo te są właśnie na celowniku zakładu. – Największym zagrożeniem biznesowym nie jest dekoniunktura, kryzys czy niepewność zleceń. Jest nim ZUS – mówi Łukasz Mazurkiewicz, prezes firmy ARC Rynek i Opinia.
Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, organizacji reprezentującej mały i średni biznes, idzie jeszcze dalej. – Nasze państwo jest chore. Tego rodzaju praktyki doprowadzą do tego, że ludzie stąd wyjadą albo w ogóle przestaną pracować i zakładać firmy – mówi.
Andrzej Fudała, dyrektor finansowy TNS Polska, opowiada: – ZUS przyszedł do nas pod koniec marca, skończył kontrolę w połowie maja. Sprawdzał rok 2013. W naszym przypadku podważył wszystkie umowy o dzieło, nawet nie zagłębiając się w ich szczegóły. Nie podobało mu się nawet to, że w ten sposób zlecaliśmy czynności ewidentnie podlegające pod umowę o dzieło, np. stworzenie baz danych ankieterskich. Zdaniem ZUS to powtarzalne czynności. Jego decyzja każe nam zamienić umowy o dzieło na zlecenie, co wiąże się z koniecznością opłacenia składek. Dotyczy to kilkudziesięciu osób.