Powiat szydłowiecki leży w samym centrum Polski, niedaleko od Warszawy. Na koniec ubiegłego roku stopa bezrobocia wynosiła w nim 34,7 proc. – Przed laty wybudowano u nas osiedle mieszkaniowe dla zakładów w Dębicy, która później przeszła do sąsiedniego powiatu, a nam bezrobocie zostało – tłumaczy dyrektor szydłowieckiego pośredniaka Tadeusz Piętowski.
Z Szydłowca jest jednak tylko 130 km do stolicy, w której stosunkowo łatwo o pracę. Problem w tym, że do Warszawy dojechać się za bardzo nie da, bo w Szydłowcu nie ma dworca. Najbliższy oddalony jest od miasta o 5 km.
Zdaniem rozmówców „Rzeczpospolitej" brak możliwości dojechania do pracy to obok wyuczonej i dziedziczonej bezradności główna przyczyna monstrualnego bezrobocia, jakie utrzymuje się w dziesiątkach miejscowości w Polsce. Z opublikowanych właśnie danych GUS wynika, że w 71 powiatach (na 380 wszystkich, w tym miast na prawach powiatu) zajęcia nie ma powyżej 20 proc. zdolnych do pracy osób. Choć rok wcześniej takich powiatów było 108, sytuacja pozostaje dramatyczna.
Z podobnymi problemami jak w Szydłowcu borykają się mieszkańcy powiatu białogardzkiego (stopa bezrobocia 27,2 proc.).
– U nas są miejscowości, gdzie dojeżdża dziennie jeden autobus, a są też i takie, w których nie ma żadnego. Nawet jeśli ktoś znalazłby pracę w większym ośrodku, nie miałby tam jak dojechać – tłumaczy Anna Kowalczyk, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Białogardzie.
Warmińsko-mazurskie to region, w którym od lat odnotowuje się najwyższą stopę bezrobocia w kraju. Obecnie – 18,9 proc. – Od lat nie możemy się doprosić o drogi – tłumaczy Zdzisław Szczepkowski, szef Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Olsztynie.
Jakie to ma znaczenie, widać np. w Iławie. Chociaż w okolicznych powiatach bezrobocie jest wysokie, w powiecie iławskim wynosi zaledwie 9 proc. Wytłumaczenie? Iława leży przy drodze nr 16 biegnącej przez północno-wschodnią Polskę.