Powiat szydłowiecki leży w samym centrum Polski, niedaleko od Warszawy. Na koniec ubiegłego roku stopa bezrobocia wynosiła w nim 34,7 proc. – Przed laty wybudowano u nas osiedle mieszkaniowe dla zakładów w Dębicy, która później przeszła do sąsiedniego powiatu, a nam bezrobocie zostało – tłumaczy dyrektor szydłowieckiego pośredniaka Tadeusz Piętowski.
Z Szydłowca jest jednak tylko 130 km do stolicy, w której stosunkowo łatwo o pracę. Problem w tym, że do Warszawy dojechać się za bardzo nie da, bo w Szydłowcu nie ma dworca. Najbliższy oddalony jest od miasta o 5 km.
Zdaniem rozmówców „Rzeczpospolitej" brak możliwości dojechania do pracy to obok wyuczonej i dziedziczonej bezradności główna przyczyna monstrualnego bezrobocia, jakie utrzymuje się w dziesiątkach miejscowości w Polsce. Z opublikowanych właśnie danych GUS wynika, że w 71 powiatach (na 380 wszystkich, w tym miast na prawach powiatu) zajęcia nie ma powyżej 20 proc. zdolnych do pracy osób. Choć rok wcześniej takich powiatów było 108, sytuacja pozostaje dramatyczna.