– Egipt? W mocy pozostaje nasze ostrzeżenie – słyszymy w Biurze Prasowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Resort odradza podróże do tego kraju z wyłączeniem wyjazdów grupowych do miejscowości turystycznych położonych po stronie afrykańskiej nad Morzem Czerwonym (Hurghada, Al Dżuna, Safadża, Marsa Alam) oraz Szarm el-Szejk na półwyspie Synaj.
Biura podróży w tej chwili nie wysyłają turystów do miejsc, które MSZ uznaje za niebezpieczne. Na pozostałe wycieczki do Egiptu wciąż mają chętnych. Np. do Hurghady turyści polecą 12 listopada z Itaką z czterech lotnisk. Za ośmiodniowy pobyt płacą po 1,3 tys. zł. Itaka oferuje też wyjazdy last minute, m.in. do Marsa Alam czy Szarm el-Szejk. Wszystkie przecenione od 36 do 54 proc. W Sun & Fun siedmiodniową wycieczkę do Hurghady można kupić już za 1250 zł od osoby. Wycieczki do tego miasta organizuje również biuro TUI. – Obecnie latamy jedynie tam. TUI Poland od kilku miesięcy nie organizuje już wyjazdów do wschodniego Egiptu i na półwysep Synaj – podkreśla Artur Rezner, rzecznik firmy.
Dodaje, że obecnie na miejscu jest niewielka grupa turystów z tego biura. – Cały czas monitorujemy sytuację w tym kraju oraz sprawdzamy komunikaty MSZ, będziemy więc na bieżąco podejmować decyzje – zapewnia.
Mówi, że zainteresowanie wyjazdami do Egiptu nieznacznie spadło, ale chętni na wyjazdy są. – Nie mamy anulowanych wyjazdów do Hurghady. Po incydencie z rosyjskim samolotem władze zaostrzyły kontrole na tamtejszym lotnisku – zapewnia Rezner.
Czy Polacy się nie boją Egiptu? – Jest tam słońce, plaża. Można wypocząć od polskiej depresyjnej jesieni i mgieł. Myślę, że Egipcjanie zrobią wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo turystom – mówi pani Anna z Łodzi, która pod koniec listopada leci do Hurghady.