– Tam jest więcej bezrobotnych niż mieszkańców naszego kraju. Jeśli stosunki między naszymi krajami będą nadal tak solidne, to przewiduję, że do 2050 roku chińskich imigrantów będzie więcej niż tych z państw Azji Środkowej – uważa rosyjska demograf Żanna Zajonczkowskaja.
Według badań Rosyjskiej Akademii Nauk przyczyną nie będzie jednak zwiększony napływ Chińczyków, ale zmniejszanie się liczby przybyszów z Azji Środkowej po 2030 roku. „Większa część młodzieży tych państw już wyjechała do pracy lub nauki do sąsiednich krajów" – stwierdzają demografowie RAN.
Swoi i obcy
– Obecnie głównymi „donorami" Rosji są Tadżykistan i Uzbekistan, znaczna część emigrantów pochodzi z Ukrainy. By normalnie się rozwijać, Rosja będzie musiała pozyskiwać ludność z innych krajów, i poza Chinami nie ma tu alternatywy – powiedziała Zajonczkowskaja.
– Zasoby ludnościowe państw środkowoazjatyckich nie są niewyczerpane. (...) U nich przecież też zmniejsza się ilość urodzin. (...) Potem będziemy ich wspominać: to byli swoi. Tak jak teraz wspominamy Ukraińców – dodała.
Obecnie jednak znaczna liczba imigrantów wywołuje poważne napięcia społeczne w Rosji, szczególnie w dużych miastach. W północnej części Moskwy regularnie dochodzi do krwawych „ustawek" między imigrantami a nacjonalistycznymi bojówkarzami. Oficjalnie jednak władze przymykają oczy na masową i nielegalną imigrację zarobkową z Azji Środkowej. Jedynie od czasu do czasu w Moskwie urządzane są obławy w okolicach dworców kolejowych, na które przyjeżdżają pociągi z południa.