Taka kokarda była popularna wśród powstańców, a wniosek w sprawie jej uznania złożył poseł Ignacy Wężyk. Z uzasadnienia wynikało, że „kokarda biała od dawnych czasów była polską kokardą, pod tym znakiem powstali byli Polacy pod naczelnictwem Kościuszki, tenże znak był naszem godłem za Księstwa Warszawskiego".
Drugi wniosek, o kokardzie biało-czerwonej, złożył Zwierkowski. „Mam zaszczyt proponować kokardę narodową, złożoną z koloru czerwonego i białego na znak, iż Orzeł biały w czerwonem polu jest herbem odradzającej się naszej Ojczyzny" – uzasadniał.
I udało mu się przekonać posłów. Sejm przyjął uchwałę, że „Kokardę Narodową stanowić będą kolory herbu Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, to jest kolor biały z czerwonym".
Czy Zwierkowskiego można uznać za twórcę polskich barw, a więc i flagi? Niektórzy badacze wskazują na inną genezę barw narodowych: uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod Świątynię Opatrzności Bożej w rok po uchwaleniu konstytucji majowej. Z regulaminu uroczystości wynikało, że mężczyźni i kobiety mieli wystąpić w strojach białych z pąsem. Na publikacje o tej treści zwraca uwagę historyk z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Marek Adamczewski i jednocześnie wskazuje na przekonujący wywód badacza Aleksandra Bąka, że w regulaminie była zapewne mowa o mundurach Orderu św. Stanisława, którego wstęga była biała z pąsem. – Jeśli za moment powstania barw narodowych przyjąć obrady Sejmu z 1831 roku, ich twórcą był Zwierkowski. Ta teza wyłożona ostrożnie naukowo, jest publicystycznie nośna – dodaje Adamczewski.
Leszek Rodziewicz nie ma wątpliwości. – Zwierkowski powinien być postacią równie znaną, jak twórca hymnu Józef Wybicki – mówi. Uważa, że w pałacu w Białej Wielkiej powinno powstać Muzeum Barw Narodowych, i taką propozycję zawarł w piśmie do ministra kultury.
To nie koniec jego zabiegów o pamięć o Zwierkowskim. Już w 2014 roku zwrócił się do władz Warszawy o nadanie którejś z ulic imienia Zwierkowskiego, jednak nie doczekał się pozytywnego rozpatrzenia wniosku. Również sekretarz gminy Lelów twierdzi, że Zwierkowskiego trzeba ocalić od zapomnienia, i dodaje, że w przypadku pałacu trzeba działać szybko. – Po powstaniu listopadowym Zwierkowski wyemigrował do Paryża, a pałac kupiła rodzina Schuetzów. Po wojnie działał tam ośrodek dla sierot, a następnie szkoła podstawowa. Gdy ją zlikwidowano, budynek kupił nabywca, który zaczął od remontu piwnic, jednak nie zabezpieczył dachu – opowiada Henryk Nowak. – Leje się do środka, a pałac niszczeje z każdym miesiącem – dodaje.