Wniosek o ukaranie Jerzego Owsiaka, który trafił do sądu wraz z aktami sprawy, podpisał komendant policji w Gorzowie Wielkopolskim, inspektor Stanisław Panek.

Owsiak powiedział, że tuż po zakończenie Przystanku zgłosili się do niego policjanci, by odebrać nagrania z kamer monitoringu, które z powodu uznania imprezy za wydarzenie o podwyższonym ryzyku zostały zamieszczone na ternie, gdzie odbywały się koncerty. Kamer, jak mówił Owsiak, cytowany przez fakt24.pl, było sporo, głownie dlatego, że dzięki monitoringowi można było również wyłapywać m.in. dilerów.

- Monitoring się sprawdził, ale niestety mam poczucie, że również służył również do inwigilacji naszego festiwalu - mówi Jurek Owsiak.

Wyjaśnia, że wniosek o ukaranie go dotyczy zwyczajowego przemówienia, które wygłasza co roku do uczestników na zakończenie Przystanku Woodstock. Podczas gdy na scenie występował Piotr Bukartyk, który wraz z publicznością wykonał kilka utworów, Owsiak mówił m.in. o sytuacji w Polsce. I, podobnie jak w poprzednich latach, padły niecenzuralne słowa: "Pie***lić polityków", "czy macie k**wa serce do ludzi"? - pytał Owsiak. Wulgaryzmy wycelował także w szefa MSWiA, krzycząc ze sceny: "Nie mów mi k***a, że tu jest podwyższone ryzyko, tu w tym miejscu. Kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz!".

W związku z tym wystąpieniem do sądu trafił wspomniany wniosek o ukaranie twórcy Przystanku. Owsiak został wezwany na komendę, gdzie złożył zeznania.