Kilkadziesiąt tysięcy nagrań zarejestrowała policja w ramach pilotażowego testu miniaturowych kamerek na mundurach. Część zapisów już posłużyła jako dowód pozwalający przeciąć kontrowersyjne sytuacje. Jednak większą korzyść – przynajmniej dotąd – z obecności kamer odnoszą sami policjanci. Wbrew oczekiwaniom nagrania często są dowodem na zniewagę i napaść na policjanta, niż dokumentują przypadki nadużycia władzy przez funkcjonariuszy.
Pilotaż ruszył w grudniu 2017 r., a w kamerki (łącznie 180 sztuk) zostali wyposażeni policjanci z garnizonu stołecznego, podlaskiego i dolnośląskiego. Każdy testuje 60 urządzeń, które rejestrują obraz i dźwięk. Stosuje je drogówka i prewencja, w tym np. uliczne patrole.
Od uruchomienia pilotażu kamerki nagrały łącznie kilkadziesiąt tysięcy interwencji. W woj. podlaskim policjanci sporządzili 21 tys. nagrań. Na Dolnym Śląsku i w Warszawie, skala jest większa, ale jeszcze nie podliczono wszystkich filmów.
– Łącznie ponad 2 tys. nagrań z kamer na mundurach zostało zabezpieczonych w związku z możliwością wykorzystania ich jako dowody w sprawach – mówi „Rzeczpospolitej" Dawid Marciniak, z Komendy Głównej Policji. – Utrwalono na nich m.in. sytuacje mogące budzić wątpliwości, gdzie np. osoby poddane kontroli czy interwencjom sugerowały, że odwołają się do sądu, nie godząc się np. na przyjęcie mandatu. Były także poważniejsze wykroczenia lub przestępstwa.
Dotąd 143 nagrania już trafiły do akt prowadzonych spraw. – Zapisy są związane z interwencjami w miejscach publicznych, dotyczą legitymowania osób i kontroli drogowych – mówi Tomasz Krupa rzecznik podlaskiej policji. - Ponad połowa nagrań dotyczyła popełnionych wykroczeń, a 179 przestępstw. – Jako dowody zabezpieczyliśmy 408 nagrań – dodaje.