Na zmumifikowane szczątki natknęli się, chcąc sprawdzić stan instalacji w niewielkim pomieszczeniu na zewnątrz budynku szpitala. Musieli się przeczołgać kilkadziesiąt metrów wzdłuż rur i przewodów elektrycznych. Jak mówią, zimą pomieszkiwali tam bezdomni.

Pracownicy natknęli się na zwłoki 67-letniego mężczyzny, który na początku czerwca został przyjęty na oddział wewnętrzny, a po kilku dniach zaginął. Personel poinformował o tym ochronę placówki i policję. Ochroniarze twierdzili, że przeszukali wszystkie pomieszczenia.

Mężczyzna prawdopodobnie zmarł z przyczyn naturalnych. Przyczyny śmierci będą jednak znane po sekcji zwłok, którą zarządziła prokuratura. Nie jest wykluczone, że 67-latek ukrył się, aby wypić alkohol.