Kempa odpowiedziała w ten sposób na zarzuty byłego ministra sprawiedliwości w rządzie PO-PSL Borysa Budki, który zwrócił uwagę, że zdymisjonowani komendant miejski policji we Wrocławiu, Dariusz Kokornaczyk i jego pierwszy zastępca, Jerzy Kokot, pochodzą z Sycowa na Dolnym Śląsku - rodzinnej miejscowości Beaty Kempy.
- Należy odpowiedzieć na pytanie, czy szefowa KPRM miała jakikolwiek wpływ na ich awans zawodowy - powiedział Budka.
Obydwaj policjanci zostali zwolnieni po materiale TVN24 o śmierci 25-letniego Stachowiaka na jednym z wrocławskich komisariatów. Wobec mężczyzny, skutego kajdankami, policjant wielokrotnie zastosował paralizator.
Beata Kempa słowa Budki uznała za "kłamstwa i insynuacje", a wspomnianych policjantów nie znała i nie miała z nimi styczności.
Dodała przy tym, że jeśli policjanci z Sycowa robili kariery w dużym mieście, "to musieli je robić za czasów Platformy Obywatelskiej". Na pytanie, czy wytoczy Borysowi Budce proces, odpowiedziała: - Trzeba by było wytoczyć.