Reklama
Rozwiń

Nie ma dowodów na nieumyślne zabójstwo Igora Stachowiaka

Biegli nie potwierdzają, że użycie paralizatora przez policjantów przyczyniło się do śmierci młodego mężczyzny na komisariacie.

Aktualizacja: 11.09.2017 20:40 Publikacja: 11.09.2017 19:48

Nie ma dowodów na nieumyślne zabójstwo Igora Stachowiaka

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Wyniki uzupełniającej ekspertyzy biegłych lekarzy z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi dla prokuratury, którą opisał w poniedziałek Onet.pl, nie potwierdzają, że policjanci przyczynili się do śmierci 25-letniego Igora Stachowiaka. Podtrzymują też wcześniejszą opinię wskazującą, że najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci „była niewydolność krążeniowo-oddechowa w przebiegu arytmii po epizodzie excited delirium spowodowanego zażyciem środków psychoaktywnych".

Igora Stachowiaka, który 15 maja 2016 r. wracał nad ranem z dyskoteki, zatrzymał patrol policji na wrocławskim rynku. Wylegitymowano go, ale sytuacja stała się nerwowa, kiedy przyjechał drugi radiowóz. Pięciu policjantów siłą wsadziło go do radiowozu. Przewieziony na komisariat Wrocław-Stare Miasto mężczyzna zmarł pięć godzin później. Okoliczności świadczące o tym, jak Stachowiak był traktowany, pokazuje nagranie ujawnione w maju tego roku przez „Superwizjer" TVN. Policjanci „przesłuchiwali" 25-latka w łazience, razili paralizatorem, nawet gdy skuty kajdankami leżał na podłodze. Stosowali tortury, także kiedy nie był agresywny i stosował się do zaleceń policjantów, m.in. ściągnął spodnie.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Służby
Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Służby
Straż Graniczna komentuje głośne nagranie. „To nie migranci, lecz funkcjonariusze”