Dwa incydenty z użyciem broni w Gorzowie i Rudzie Śląskiej, gdzie policjanci strzelali do agresywnych mężczyzn, już bada prokuratura. Decyzje, które mundurowi podejmowali w kilka sekund, teraz na czynniki pierwsze rozbiorą śledczy i ocenią, czy nie przekroczyli uprawnień.
Tymczasem, nie czekając na finał śledztw, szeregowi funkcjonariusze alarmują, że szkoleń uczących, jak reagować w dynamicznych sytuacjach, jest stanowczo za mało.
– Wciąż brak zaplecza do strzelania dynamicznego i środków na zakup amunicji. Egzamin strzelecki raz w roku nie wystarczy – mówi „Rz" Andrzej Szary, szef NSZZ Policjantów w Wielkopolsce.
Broni użyli policjanci w szpitalu w Rudzie Śląskiej, gdzie agresywny pacjent demolował sale. Nie pomogły perswazja i gaz łzawiący. Dostał strzał w nogę, potem w miednicę. Zmarł na stole operacyjnym. – Wiadomo, że z powodu wykrwawienia – mówi Michał Szułczyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Dopiero pełny protokół sekcyjny odpowie, czy wykrwawił się przez postrzał, czy np. w wyniku powikłań po wcześniejszej operacji.
Z kolei w Gorzowie bronią próbowali obezwładnić agresora, który młotkiem i nożem niszczył samochody. Film z policyjnej interwencji krąży w internecie. Nawet u laika wątpliwości budzi to, że policjantka oddała kilka strzałów do mężczyzny, gdy ten uciekał i był odwrócony do mundurowych plecami (został ranny).