Gen. Pruszyński powiedział, że podczas pasterki miał nastąpić atak w polskich kościołach. - Zginęłyby tysiące naszych obywateli – dodał. Atak miał nastąpić w Boże Narodzenie w 2003 roku. Został jednak udaremniony dzięki akcji służb specjalnych o kryptonimie „Miecz".

Były oficer ABW przyznał, że do ataków miało dojść w dużych miastach. - Nie mogę powiedzieć, w jakich dokładnie. Mogę tylko ujawnić, że zamachy miały być przeprowadzone w katedrach, dlatego obawialiśmy się, że w ich konsekwencji mogłoby zginąć kilka lub nawet kilkanaście tysięcy osób – dodał.

Jak opisywał generał, terroryści poświęcili bardzo dużo czasu na przygotowania. Robili rozpoznanie w Polsce m.in. podszywając się pod turystów lub pozorując wizyty towarzyskie. – Było przygotowane już praktycznie wszystko. Ale dzięki pracy operacyjnej mieliśmy przewagę, wiedzieliśmy kto, co i kiedy. – powiedział Paweł Pruszyński i dodał, że gdy zaczęły się zbliżać święta w 2003 roku, polskie służby zaczęły działać. Polegało to głównie na tym, że osobom podejrzanym o przygotowywanie zamachu uniemożliwiono swobodne poruszanie się po terenie Polski. Generał dodał, że akcja była skoordynowana z działaniem służb specjalnych w innych krajach. Terrorystów zatrzymano m.in. w Australii.